978: Jest wieczór. Sedat i Arif stoją na rogu ulicy. „Jesteś pewien, że są w domu? Pani Macide zaraz tu będzie” – oznajmia Arif. „Jestem. To mój dom. Mieszkają w nim od miesięcy”. Po chwili pani Haktanir jest już na miejscu. Właściciel domu pokazuje jej zdjęcie Melek i Elif. „Czy to ta kobieta i dziecko, których szukasz?” – pyta. „Tak, to one!” – zakrzykuje Macide. – „Gdzie one są? Chodźmy do nich od razu”. „Zaprowadzę was”. Cała trójka wsiada do samochodu. W następnej scenie są już przed domem Melek. „To ten dom” – oznajmia Sedat. „Jesteś pewien, że teraz tu są?” – pyta Macide. „Muszą być w środku. Sprawdźmy to”.
Sedat idzie pierwszy. Nie musi nawet otwierać drzwi, gdyż te są otwarte. „O Boże. Dlaczego nie zamykają drzwi o tej porze?” – niepokoi się matka Kerema. Następnie przestępuje przez próg. – „Elif! Serce!” – woła, lecz nikt nie odpowiada. Gdy wchodzi do pokoju dziennego, na jej twarzy pojawia się wyraz przerażenia. – „W jakim stanie jest ten dom?”. „Co się tutaj działo?” – Sedat udaje zdziwienie, widząc znajdujące się na podłodze odłamki wybitych szyb. „Odeszły. Szafy są puste” – oznajmia Arif. „Boże, Boże. Dlaczego miałaby zostawiać jedzenie na stole?”. „Ktoś celowo je przepędził.” – Arif pokazuje jeden z kamieni i wbija przenikliwe spojrzenie na Sedata.
„Ja też jestem zdziwiony” – oświadcza właściciel. – „Kto i dlaczego zrobił coś takiego? Nie sprawiały przecież nikomu kłopotów. Nie miałem z nimi żadnego problemu”. Nagle Macide zauważa leżącą na podłodze lalkę z wyhaftowanym na sweterku imieniem Elif. Podnosi ją i wbija oskarżycielskie spojrzenie w Sedata. „Dlaczego dziecko miałoby odejść, zostawiając swoją lalkę?!” – pyta. „Też tego nie rozumiem. Nie wiem, może jednak mieli jakichś wrogów… Powiedziałem wam, między nami nie było żadnego problemu. Zadzwoniły nawet do mnie ostatnio i poprosiły, żebym zamontował alarm w domu. Byliśmy w bardzo dobrych relacjach”.
„Już ja ci pokażę dobre relacje!” – Arif chwyta właściciela za kurtkę, doskonale zdając sobie sprawę, że ten kłamie. „Arif, zostaw go” – prosi Macide. – „Niech Bóg go ukarze. Chodźmy stąd”. „Posłuchaj mnie, jeśli wrócą, daj mi natychmiast znać.” – Arif puszcza Sedata. – „Słyszałeś mnie?!”. „Tak…” – potwierdza przestraszony właściciel. Macide i jej człowiek opuszczają dom. „Nie martw się. Znajdę Serce i Elif” – zapewnia Arif. „Boję się, że zostały same na ulicy. Właściciel domu zrobił im straszne rzeczy i wygnał je. Niech Bóg ma je w opiece. Bardzo trudno jest wytrzymać na ulicy w takim zimnie. Bardzo trudno”.
Akcja przenosi się do parku. Melek, Asli i Elif skrywają się pod rozpostartym obok drzewa kocem. Nagle do ich uszu dociera dochodzący z meczetu ezan. Melek wpada na pomysł, że właśnie w meczecie mogą się schronić, i cała trójka udaje się do świątyni. Ukrywają się pod schodami, ale muezzin odkrywa ich obecność. „Cóż, miałyśmy problemy z właścicielem domu” – tłumaczy Melek. – „Byłyśmy zmuszone natychmiast wyprowadzić się z domu. Kiedy zastanawiałyśmy się, dokąd pójść, usłyszałyśmy wezwanie do modlitwy”. „Dobrze zrobiłyście” – mówi mężczyzna. – „Jestem tu muezzinem i zrobię, co w mojej mocy, aby wam pomóc”. „Bądź błogosławiony. Proszę, nie mów tylko nikomu, że tutaj jesteśmy”.
„Nie powiem, ale nie możecie tutaj zostać” – oznajmia muezzin. – „Z boku są pokoje gościnne. Nowy imam jeszcze nie przybył. Możecie tam zostać, ile tylko chcecie”. „Naprawdę możemy?”. „Oczywiście. Nie mogę pozwolić, byście zostały na ulicy”. Akcja przenosi się do domu Leman. Kobieta jest poważnie zaniepokojona tym, że jej syn jeszcze nie wrócił do domu. „Gdzie bym nie zadzwoniła, nigdzie go nie ma” – mówi zrozpaczona. – „Odszedł. Na pewno odszedł. Zawsze, gdy musiał zostać dłużej w pracy, dzwonił do mnie”. „Ciociu Leman, zmierzę ci ciśnienie” – oznajmia Alev i zakłada rękaw ciśnieniomierza na ramię kobiety.
„Która już godzina, a jego jeszcze nie ma” – rozpacza Leman. – „I jego telefon jest wyłączony. Czuję, że już nie wróci… Odszedł! Safak, co ty zrobiłeś?!”. „Ciociu Leman, twoje ciśnienie jest bardzo wysokie. Proszę cię, uspokój się. Wstań, idziemy do szpitala. Musisz się ubrać”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Safak wraca do domu. „Mamo, przyszedłem!” – woła i udaje się do pokoju dziennego. Nikogo jednak tu nie ma. – „Dziwne. Powinny już obudzić się do tego czasu. Mamo? Alev?”. Wzrok mężczyzny przykuwa leżący na stoliku ciśnieniomierz. „Dlaczego to jest tutaj?” – pyta siebie, po czym sięga po telefon.
Akcja przenosi się na zewnątrz. Leman i Alev idą drogą. „Powinnyśmy wziąć taksówkę, zmęczysz się” – mówi dziewczyna. „Nic mi nie jest. Świeże powietrze dobrze mi zrobi” – odpowiada matka Safaka. – „Do samego rana wdychałam to niezdrowe szpitalne powietrze”. W tym momencie rozbrzmiewa dzwonek telefonu Alev. „Halo, panie Safaku?” – odbiera dziewczyna. „Gdzie jesteście? Nie ma was w domu. Czy z mamą wszystko w porządku?”. „Jest ze mną. Ostatniej nocy pogorszyło jej się zdrowie i pojechałyśmy do szpitala”. „Co? W jakim szpitalu jesteście? Zaraz tam będę”. „Nie trzeba, właśnie wracamy”. „Jak ona się czuje?”. „Doszła już do siebie, bez obaw. Zaraz będziemy w domu”.
„Co powiedział, kiedy dowiedział się, że zachorowałam?” – docieka Leman, gdy Alev rozłącza się. „Spanikował. Był bardzo zmartwiony. Od razu zapytał o twój stan”. „Jest już w domu?”. „Tak. Powiedział, że przyszedł i zaniepokoił się naszą nieobecnością”. „Co jeszcze powiedział?”. „Chciał pojechać do szpitala, ale powiedziałam, że właśnie wracamy”. „Czyli się przestraszył?”. „Oczywiście. Jak mogłoby być inaczej? Chodźmy, on na nas czeka”. Akcja przenosi się do rezydencji. Levent chodzi obok samochodu i rozmawia przez telefon. „Dzwonię w sprawie ataku, który miał miejsce w lesie” – oznajmia ochroniarz. – „Czy są jakieś nowości? Nie ma żadnego śladu? W porządku, zadzwoń do mnie, gdyby coś się pojawiło. Dobrze, do zobaczenia”.
Levent rozłącza się i kieruje wzrok w stronę głównych drzwi rezydencji. Humeyra wyszła właśnie na zewnątrz. Ma rozpuszczone włosy i szeroko się uśmiecha. Mężczyzna patrzy na nią jak urzeczony. „Dzień dobry” – mówi ochroniarz, gdy kobieta zatrzymuje się przed nim. – „Rozmawiałem ze znajomym policjantem”. „Pojawiło się coś nowego?” – pyta córka Macide. „Tak i nie. Na broni, którą ci dranie upuścili, znaleziono odciski palców pasujące do jednej osoby”. „Znaleźli go?”. „Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu, nie martw się”. „Nie martwię się. Ja się ich nie boję”.
„Bardzo dobrze.” – Levent na dłuższą chwilę wbija wzrok w Humeyrę. „Coś się stało? Czy jest we mnie coś dziwnego?”. „Nie, dlaczego pytasz?”. „Zapytałam, bo przyglądasz mi się tak uważnie”. „Dziś rano wyglądasz jakoś inaczej. Masz jakieś specjalne plany?”. „Nie mam. Wyszłam tylko, by zaczerpnąć trochę świeżego powietrza”. „Jasne, spaceruj śmiało”. Humeyra odwraca się i odchodzi z szerokim uśmiechem na twarzy, zadowolona, że udało jej się zrobić wrażenie na Levencie. Czy Leman wykorzysta swoje problemy z nadciśnieniem, by zatrzymać syna w domu? Czy Melek i Asli znajdą nowy dom?
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.