Elif odcinek 999: Wspólny obiad u Haktanirów! Kiymet nie podoba się działalność charytatywna Macide! [Streszczenie + Zdjęcia]

999: Akcja odcinka rozpoczyna się w domu Melek. Macide odbiera telefon od córki. „Mamo, dzwoniłam do ciebie kilka razy. Dlaczego nie odpowiadasz?” – pyta Humeyra. „Przepraszam, nie mogłam”. „Gdzie jesteś? Gulsum mówi, że pojechałaś z jakąś małą dziewczynką. Jesteś w fundacji?”. „Nie mogę ci tego powiedzieć. Mam dla ciebie niespodziankę”. „Jaką niespodziankę?”. „Nie mogę powiedzieć. Dowiesz się, kiedy wrócę do domu. Aha, powiedz Gulsum, żeby przygotowała wspaniały obiad”. „Będziemy mieli gości?”. „Tak. Nigdzie nie wychodź. Do zobaczenia.” – Pani Haktanir rozłącza się. „Humeyra do ciebie dzwoniła?” – pyta Kiymet. „Tak, martwiła się o nas”. „Powiedziałaś jej, że tu jesteśmy?”. „Nie. Powiedziałam tylko, że mam dla niej niespodziankę”.

„Brat Kerem będzie zaskoczony, kiedy nas zobaczy” – zabiera głos Elif. „Cóż, może ja z wami nie pojadę?” – sugeruje Asli. „Musisz pojechać, jesteś częścią nas” – oznajmia Macide. – „Byłoby mi przykro, gdyby ciebie zabrakło”. „Nie chcę wam przeszkadzać”. „Co to za słowa? Twoja obecność bardzo nas uszczęśliwi”. „W takim razie dobrze” – zgadza się była nauczycielka. Macide i Melek udają się na rozmowę na osobności. „Serce, kochanie, chcę cię o coś poprosić” – oznajmia pani Haktanir. – „To, co się stało, twoje porwanie… Nie rozmawiajmy o tym, kiedy będziemy w rezydencji, dobrze? Nie chcę, by temat Tarika został ponownie otworzony. Humeyra powoli dochodzi do siebie, boję się, by jej stan znowu się nie pogorszył”.

„Oczywiście, rozumiem” – potwierdza Melek. – „Nie przypominajmy Humeyrze tych trudnych dni”. W następnej scenie wszyscy są już w rezydencji. „To były ciężkie dni dla nas wszystkich” – mówi Humeyra. – „Kerem i mama niestrudzenie was szukali. Na szczęście znowu jesteśmy razem. Mama powiedziała, że ma dla mnie niespodziankę, ale nie spodziewałam się czegoś takiego. Pójdę do kuchni, aby przyspieszyć obiad”. „My też pomożemy” – oznajmia Melek i wraz z Asli udają się za Humeyrą.

Jakiś czas później do domu wraca Kerem. „Elif? Serce?” – pyta zdumiony. – „Skąd się tu wzięłyście?”. „To jest właśnie ta niespodzianka, o której ci wspomniałam” – oznajmia Macide. „Co ci się stało?” – Kerem kieruje wzrok na rękę dziewczynki. „Mały wypadek” – odpowiada córka Melek. – „Ale mamy jeszcze jedną niespodziankę”. „Chwileczkę. Moje serce nie zniesie kolejnej niespodzianki”. W tym momencie z kuchni wychodzi Asli i kładzie misę na stole w jadalni. Następnie odwraca się do reszty zgromadzonych. „Asli?” – Kerem robi jeszcze większe oczy. – „Co tutaj robisz? Zapomniałaś czegoś z firmy?”. „Nie, panie Keremie”. „Więc co się dzieje?”. „Okazało się, że Asli mieszka razem z Serce” – wyjaśnia Macide. – „Ona stanowiła niewidzialny pomost między nami”.

„Chwila, chwila” – mówi zdezorientowany mężczyzna. – „Czy ktoś może mi powiedzieć, co się tutaj dzieje? Siostro?”. „Ja wyjaśnię ci wszystko od początku” – oznajmia Melek. Gdy wszyscy zasiadają na kanapach, kontynuuje: „Pozwól, że powiem ci najpierw, jak poznałam Asli. Stało się to dnia, kiedy poszłam zapisać Elif do szkoły…”. Akcja przeskakuje do momentu, gdy Melek kończy już swoją opowieść. „Myśleliśmy, że rozmawiamy o różnych osobach, a w rzeczywistości mówiliśmy o tej samej Elif” – stwierdza Asli. „Jestem naprawdę w szoku” – oznajmia Kerem. – „Nadal nie rozumiem, co się stało, ale najważniejsze jest to, że się spotkaliśmy”. „I ja jestem zaskoczona. W tym samym czasie byliście tak daleko i tak blisko zarazem”.

„Kiedy w sercach ludzi jest nadzieja, życie w jakiś sposób ich połączy” – mówi pani Haktanir. – „Tak bardzo się modliłam, żeby Bóg pozwolił mi was znaleźć”. „Asli, wypadek, o którym mówiłaś…” – zagaduje Kerem, nagle łącząc fakty. „Tak, to była Elif” – potwierdza była nauczycielka. „Niesamowite. Ja sam zawiozłem cię do szpitala, kiedy powiedziałaś mi, że trafiła tam bliska ci osoba. A to była Elif. Byłem tak blisko swojej księżniczki”. „Skoro wszystko jest już wyjaśnione, kontynuujmy naszą rozmowę przy jedzeniu” – sugeruje Humeyra. W następnej scenie wszyscy siedzą już przy stole. „Bardzo dziękuję za pierogi. Są pyszne” – mówi Elif.

„Zamówiłam je specjalnie dla ciebie” – oznajmia Macide. – „Jak przyjdziesz następnym razem, znowu będą na ciebie czekać”. „Zaraz. Czyli nie zostajecie w rezydencji?” – pyta zdziwiony Kerem. „Rozmawiałyśmy już o tym z panią Macide” – oznajmia Melek. – „Teraz mamy nowy dom, w którym mieszkamy razem z Asli. Jesteśmy jak rodzina. Jeśli pozwolicie, chcemy, by tak zostało”. „Co ty o tym myślisz, księżniczko?” – Kerem zwraca się do Elif. „Nie chcę oddzielać się od Serce. Ona jest dla mnie jak mama” – oznajmia dziewczynka. „Ponieważ połączyłyście się jak mama i córka, nie możemy nic powiedzieć” – oświadcza Macide. – „Żyjcie gdzie i jak chcecie. Nie zrywajcie tylko z nami kontaktu”.

„Tak, bądźcie tam, gdzie czujecie się szczęśliwe” – mówi Kerem. – „Ale nie zapominajcie, że zawsze jesteśmy gotowi wam pomóc”. „Nikt nie pyta o sierotę” – zauważa Humeyra. – „Vildan ani razu nie zadzwoniła. Nigdy nie zainteresowała się sytuacją Elif. Nie do wiary”. „Co to znaczy? Czyli nie masz żadnej rodziny?” – pyta Kiymet, patrząc na dziewczynkę. – „Nikogo, kto by się o ciebie troszczył?”. „Kochana Kiymet, czasami ludzie, których nie łączy pokrewieństwo, są dla siebie bliżsi niż rodzina” – stwierdza Macide. „Dziękuję, że byłaś w tym czasie z Elif i pomagałaś jej” – mówi Kerem. „W rzeczywistości to ona mi pomogła” – oznajmia Melek. – „Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie ona. Była dla mnie wielkim wsparciem w tym okresie”.

„Pani Macide, dziękuję za wszystko, co zrobiłaś” – kontynuuje Melek. – „Dzięki tobie Elif chodzi teraz do wspaniałej szkoły”. „Właściwie powinnaś podziękować Asli. To ona za wszystko odpowiada” – mówi pani Haktanir. „No tak. Powód, dla którego trafiłaś do firmy, była chęć złożenia wniosku o stypendium dla Elif” – uświadamia sobie Kerem. – „Czyli to dzięki Elif pracujesz teraz jako moja asystentka”. „Tak, panie Keremie. Można powiedzieć, że to wszystko jej zasługa” – przyznaje Asli. „Zajrzę do kuchni. Gulsum jest zapewne bardzo zajęta” – mówi Kiymet i wstaje od stołu. Gdy dociera do kuchni, od razu udziela reprymendy służącej: „Wszystkie talerze są puste, a ty się tutaj obijasz. Zadbaj trochę o stół!”.

„Dobrze, już idę.” – Gulsum wychodzi. Kiymet zagląda do garnków i nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Halo? Chciałam właśnie do ciebie zadzwonić” – mówi do słuchawki. – „Mam ci coś ważnego do powiedzenia”. „Słucham, opowiadaj” – mówi Mahir po drugiej stronie. „Powiedziałam ci ostatnio, że przyszła tutaj mała dziewczynka. Znowu tu jest. Tym razem przyjechała z kobietą, która wcześniej tu pracowała. Serce. Są teraz w środku, zjedliśmy razem obiad. One też miały kłopoty z Tarikiem, ale nie wiem dlaczego”. „Uważasz, że warto to zbadać?”. „Nie wiem, ale jest coś dziwnego w tej historii. Porozmawiamy o tym jutro, dobrze?”.

Akcja przeskakuje do następnego dnia. Haktanirowie spożywają śniadanie. „Zawsze interesowałam się życiem dziewczynek, którym zapewniamy stypendia” – oznajmia Macide. – „Chciałam je lepiej poznać. Okazuje się, że jedną z nich była Elif”. „Kto wie, ilu uczennicom uratowałaś już życie” – mówi Kiymet. – „Czynisz bardzo dobry uczynek. Ilu twoja fundacja ma podopiecznych?”. „Jest ich sporo i każdego roku staramy się, by ta liczba się zwiększała. Gdybyśmy tylko mogli pomóc wszystkim dzieciom”. „Tak będzie, uwierz mi” – zapewnia Kerem. – „Powiedzieć wam coś? Największym moim marzeniem jest założyć szkołę, która będzie nosić imię mojego taty. W ten sposób dotarlibyśmy do większej liczby dzieci i podtrzymali pamięć o nim”.

„Daj Boże, kochany Keremie” – mówi Macide. – „Twoje marzenie jest bardzo piękne. Chciałabym doczekać tej chwili, póki jeszcze żyję”. „Co ty mówisz?” – pyta Kerem. „Skąd to się wzięło, mamo?” – pyta Humeyra. „Cóż… Nikt z nas nie wie, co przyniesie kolejny dzień. Dlatego tak powiedziałam. Chcę, żeby projekt stypendiów był kontynuowany także wtedy, gdy już mnie nie będzie”. „Oczywiście, że tak będzie. Firma regularnie przekazuje pieniądze fundacji. Zawsze tak będzie, nie martw się. I nie chcę więcej słyszeć tak pesymistycznych słów. Obiecaj mi”. „Obiecuję” – potwierdza Macide. Kamera robi zbliżenie na twarz Kiymet. Kobieta jest wyraźnie niezadowolona z faktu, że Haktanirowie przekazują tak wiele pieniędzy na cele charytatywne.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.