88: Po tym, jak Riza upadł nieprzytomny na podłogę, Suhan otwiera oczy. Okazuje się, że prokurator poinformował ją wcześniej o tym, że Riza dosypał czegoś do jej wody. Kobieta sprytnie podmieniła szklanki i to Riza wypił własną „truciznę”. Następnie Suhan dzwoni do Serhata po dalsze instrukcje. Cesur kopiąc dół w miejscu wskazanym w liście, dogrzebuje się do ludzkiej ręki! Na miejscu zjawiają się właśnie policjanci wezwani przez Turana. „Cesur Alemdaroglu! Rzuć to, co masz w rękach!”. „Znalazłem ją. Przekaż prokuratorowi”. „Kogo znalazłeś? O kim mówisz?!” – dopytuje funkcjonariusz, nie opuszczając broni. „Adalet Korludag” – odpowiada Cesur i odrzuca szpadel.
Riza budzi się w szpitalu. Jest przykuty do łóżka! Wkrótce zostaje przetransportowany do prokuratory. „Od tej chwili jesteś aresztowany” – oświadcza mu prokurator. „To jakieś nieporozumienie! Co takiego zrobiłem?!” – pyta Riza. „Zabójstwo Adalet Korludag, ukrywanie dowodów i próba obciążenia nimi innych” – Serhat wylicza mu zarzuty. „Nic takiego nie zrobiłem! To Cesur zabił moją siostrę!”. Po chwili Alemdaroglu wchodzi do pokoju. „To koniec. Idąc na polowanie, sam stałeś się zwierzyną, Riza” – mówi. Następuje retrospekcja. Okazuje się, że cała zasadzka została zaplanowana krok po kroku przez Cesura w porozumieniu z prokuratorem. „Własnymi rękoma wskazałeś nam zwłoki Adalet” – dodaje Cesur.
„Na podstawie sekcji zwłok stwierdzono, że Adalet Korludag zmarła na skutek uduszenia. Pod jej paznokciami znaleziono ślady twojego DNA” – mówi prokurator i wzywa strażnika, by odprowadził Rizę do celi. Będąc już na dołku, mężczyzna wykrzykuje, że tak to się nie skończy. Na zewnątrz Suhan czeka na Cesura. „Nareszcie koniec, tak?” – pyta. „Teraz już się nie wywinie” – odpowiada jej Cesur i kontynuuje: „Teraz będziemy bardzo szczęśliwi. Przed nami wspaniałe dni”.
Suhan i Cesur leżą razem w łóżku. Kobieta rozmarza się nad ich przyszłym ślubem: „Tego właśnie pragnę. Słońce świeci nad nami… Po jednej stronie morze, po drugiej las… Taki prosty i spokojny ślub. Wokół ukochani przyjaciele”. „Wszystko będzie tak jak chcesz. Spełnię wszystkie twoje życzenia” – obiecuje Cesur. Riza w tym czasie niespokojnie chodzi od ściany do ściany po celi. „Ja nie mogę tu być… Nie ma mowy! Nie będę tu znowu siedział…” – szepcze do siebie. Następnie z całej siły zaczyna uderzać głową o kraty. W końcu upada na podłogę! Z jego czoła płynie krew. Po chwili pod celę przychodzi strażnik. „Coś ty narobił, psycholu!” – krzyczy.
Hulja zachodzi w głowę, kto może żądać od niej okupu. „Skąd ja mam wziąć pieniądze?! Przecież jestem biedna jak mysz…”. Po chwili wie już, kto może wiedzieć o tym, ile ma pieniędzy. „To Bulent porwał moje dziecko, żebym oddała mu pieniądze” – mówi i następnie zbliża się do Cahide. – „To ty mu pomogłaś!”. „Hulja przysięgam ci, że nie mam z tym nic wspólnego…”. „Poczekaj, poczekaj… Najpierw znajdę syna, potem policzę się z Bulentem i w końcu przyjdzie czas na ciebie, Cahide! Tym razem nie będę patrzyła na twoje łzy…”.
Lekarz w szpitalu opatruje rany Rizy. Mężczyzna mówi następnie, że musi skorzystać z toalety. Strażnik nie odpuszcza go na krok. Riza wchodzi do kabiny, z której przed chwilą wyszedł Turan. W rezerwuarze Riza znajduje pistolet i chowa go pod spodnie. Wściekła Hulja dobija się do domu Mihriban, wykrzykując „Bulent, otwieraj drzwi!”. W końcu podnosi kamień i wybija okno! Zaalarmowani hałasem Bulent i Mihriban zbiegają na dół. Kiedy mężczyzna otwiera drzwi, Hulja natychmiast wkracza do środka i pyta, gdzie jest jej syn. „Dziewczyno, czego ty od nas chcesz? Nie wstyd ci tak włamywać się o tej porze?” – pyta Mihriban. Hulja nie zważając na nic, wchodzi do kolejnych pomieszczeń i sprawdza, czy nie ma tam jej syna. Bulent wreszcie chwyta ją za rękę i wyrzuca na zewnątrz.
„Bulent, tylko mi nie mów, że znowu zrobiłeś coś złego?” – pyta Mihriban z przerażeniem. Bulent nie wchodzi z nią dyskusję, tylko udaje się do swojego pokoju. Policjanci odwożą Rizę z powrotem do aresztu. Mężczyzna prosi ich, by się zatrzymali, bo znowu ma potrzebę. Kiedy radiowóz zatrzymuje się, Riza wyciąga broń i zabija do obu funkcjonariuszy! Cesur budzi się przerażony w środku nocy. Miał koszmar. Suhan podaje mu szklankę i wtuleni w siebie zasypiają.
Turan zatrzymuje się przed radiowozem i pomaga Rizie zdjąć kajdanki. „Przywiozłeś to, o co prosiłem?” – pyta go Riza. „Tak” – pada odpowiedź. Następuje retrospekcja. Riza, kiedy był jeszcze zamknięty w celi, poprosił o telefon. Rzekomo do adwokata. Tak naprawdę skontaktował się wtedy z Turanem, któremu w szpitalnej toalecie kazał zostawić broń i wyjąć z sejfu wszystkie pieniądze. „W coś ty mnie wpakował, bracie…” – mówi Turan. – „Nie było mowy o zabijaniu policjantów…”. „A jak myślisz, po co miałbym prosić cię o pistolet? Postraszyć ich i potem uciec, tak? Aż takim jesteś durniem?”. – pyta Riza. „Jeśli przez ciebie wpadnę…”. „Nikomu nie powiedziałem, że razem zabiliśmy Adalet” – uspokaja go Riza.
Nazajutrz Suhan i Cesur w sielankowej atmosferze spożywają śniadanie. „Wybaczcie mi naruszenie waszego romantycznego nastroju” – zagaja Sirin. – Ale czy myślicie już o ślubie? Zbierzcie się, póki nie urósł brzuch…”. „Fakt” – przyznaje Suhan. – „Nie ma co przeciągać, w przeciwnym razie nie zmieści się na mnie suknia ślubna. Tym razem chcę założyć prawdziwą suknię”. Wkrótce na taras przychodzi Kemal i mówi, że przyszedł prokurator… Cesur i Suhan zaintrygowani wychodzą mu na spotkanie. „Przepraszam, że tak z rana i nagle przyszedłem…”. „O co chodzi? Stało się coś…?” – pyta Cesur. „Niestety… Riza uciekł…”.
Riza i Turan docierają do kryjówki. To obskurna, dawno opuszczona chata. „Jedzie tu wilgocią” – oznajmia Riza z niezadowoleniem. „Lepsze to, niż więzienie” – przypomina Turan. Następnie Riza każe mu oddać wszystkie pieniądze i opuścić kryjówkę. Prokurator informuje, że Riza uciekł dzięki pomocy Turana, co ustalili wykorzystując nagrania z monitoringu. Niestety stracili ich trop. Mówi także, że jeden z policjantów, którzy eskortowali Rizę, zmarł na miejscu, a drugi jest w stanie krytycznym. „I co zrobimy prokuratorze?! Co mamy zrobić?” – pyta Cesur. „On ma tylko dwa wyjścia: albo ucieknie za granicę, albo wróci tutaj, by się na tobie zemścić…”.
Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.