Przysięga odcinek 425: Yigit nazywa Emira tatą! Kemal zabiera Narin do urzędu stanu cywilnego! [Streszczenie + Zdjęcia]

425: Feride przyjeżdża z Yigitem do firmy. Udaje się prosto do gabinetu Emira. „Co wy tutaj robicie?” – pyta zaskoczony mężczyzna. Opiekunka bierze malca na ręce i mówi: „Wiesz, co powiedział Yigit?”. „Mam dużo pracy, wracajcie do domu”. „Powiedział tata. Tata.” – Emir chce minąć dziewczynę, ale ta zastępuje mu drogę. – „Spójrz na niego. Spójrz na swojego syna, proszę”. „Czy ty choć raz nie możesz zrozumieć tego, co mówię? Mam pracę”. Feride podchodzi do drzwi, zamyka je i chowa klucz do kieszeni, by mężczyzna nie mógł uciec. „Co ty robisz? W tej chwili otwórz drzwi!” – rozkazuje syn Cavidan. „Nie zrobię tego. Dopóki nie spojrzysz na swojego syna, nie otworzę drzwi”.

„Dosyć już!” – grzmi Emir. – „Przestań wtykać nos w moje życie! Widziałaś, że spaliłem wszystko. Nie chcę tego! Daj ten klucz!”. „Nie pozwolę ci uciec od twojego syna” – oświadcza stanowczo Feride. – „Krzycz, denerwuj się, rób, co tylko chcesz. Ale ja na to nie pozwolę!”. „Bawisz się ze mną, tak?”. „To nie jest zabawa. Chcę tylko, żebyś usłyszał głos swojego sumienia, swojego serca”. „I zamierzasz osiągnąć to, zamykając nas tutaj? To, co robisz, jest tylko daremnym uporem. Jak możesz myśleć, że po tym wszystkim uda ci się coś zmienić?”. „Nie proszę o wiele. Tylko raz spójrz na niego. Gdybyś wziął go w ramiona, poczuł jego zapach…”.

W tym momencie z ust Yigita wydobywa się słowo „tata”. Na twarzy Feride pojawia się uśmiech. Emir na moment kieruje wzrok na swojego syna. Dziewczyna wyciąga malca w jego kierunku i mówi: „On cię potrzebuje”. Jednak lód, który spowił serce mężczyzny, jeszcze nie skruszał. „Nikt mnie nie potrzebuje. Nikt” – oświadcza syn Hikmeta. – „Dlaczego tu przyszłaś? Dlaczego weszłaś w nasze życie? Mieszasz się we wszystko, co ciebie nie dotyczy. Ale już dość, rozumiesz? Ja i on nigdy, ale to nigdy nie będziemy ojcem i synem. I nikt na tym świecie nie może tego zmienić”.

Feride odkłada malca do wózka, następnie podchodzi do laptopa i podłącza do niego pendrive’a, którego znalazła w uratowanym z pożaru pluszaku. Odpala nagranie i odkręca ekran w kierunku Emira. „Wyłącz to!” – rozkazuje mężczyzna. „Nie!” – Feride odsuwa się razem z laptopem. – „Dałeś mu słowo. Słowo, o którym nie możesz zapomnieć”. Syn Cavidan odwraca się i przez chwilę słucha wydobywającego się z głośnika swojego głosu. W końcu nie wytrzymuje, zabiera komputer opiekunce i zamyka go. „Możesz wyłączyć ten film, możesz go nawet usunąć, ale nie możesz zapomnieć słów, które wypowiedziałeś. Twój syn, któremu drżącym głosem dałeś słowo, jest teraz tam.” – Dziewczyna wskazuje na wózek. – „Potrzebuje tylko jednego słowa od ciebie. Powiedziałeś, że nigdy go nie zostawisz. Dotrzymaj danego słowa”.

„W porządku, nie będę wtrącała się w twoje życie” – kontynuuje Feride. – „Jeśli chcesz, odejdę. Ale proszę cię, bądź blisko syna”. Emir wyciąga w kierunku opiekunki dłoń i mówi chłodnym, wypranym z emocji głosem: „Oddaj klucze”. Dziewczyna poddaje się, wiedząc, że i tak niczego nie osiągnie. Akcja przenosi się do rezydencji. Songul wchodzi do pokoju Hikmeta. „Martwiłam się o ciebie” – oznajmia kobieta. – „Przez cały wieczór nie wychodziłeś ze swojego pokoju. Wszystko w prządku?”. „Tak, miałem tylko trochę pracy…” – odpowiada mężczyzna i nagle dostaje zawrotów głowy. Songul pomaga mu usiąść na sofie i ponownie pyta: „Wszystko w porządku?”.

„W rzeczywistości nie czuję się dobrze” – przyznaje Hikmet. – „Czuję się bezsilny i niekiedy mam zawroty głowy”. „Co mam zrobić? Do kogo zadzwonić?” – pyta bratowa Feride. – „Do pana Emira czy pani Oyi?”. „Zatrzymaj się. Nie zamartwiajmy ich”. „A jeśli poczujesz się gorzej? Od razu zadzwonię do pani Oyi”. „Lepiej, żeby nikt nie wiedział. Ja też czuję się już lepiej”. „Nie rozumiem. Dlaczego nie chcesz, by ktokolwiek wiedział? Oni są twoją rodziną”. „Ponieważ są to te same objawy, co w chorobie, z której udało mi się wydobyć”. „Co to za choroba?”. „Rak. Przeszedłem bardzo ciężki proces odzyskiwania zdrowia”. „Nie zakładaj od razu najgorszego. Jestem pewna, że to zwykłe przemęczenie”.

„Mam taką nadzieję, ale byłoby dobrze, jeśli nikt się nie dowie, dopóki tego nie sprawdzę” – oznajmia Hikmet. „Rozumiem cię. Nie chcesz, żeby ktokolwiek się martwił. W porządku, to zostanie między nami. I tak jak powiedziałam, jestem pewna, że to nic złego. Jeśli będziesz czegoś potrzebował, zwróć się do mnie”. Akcja przeskakuje do następnego dnia. Kemal z samego rana zabiera gdzieś Narin. „Boże, Boże. Dokąd on zabiera swoją ukochaną o tak wczesnej porze?” – zachodzi w głowę Kumru. „Do urzędu stanu cywilnego” – odpowiada Munever, która właśnie pojawiła się obok córki. „Co?” – Dziewczyna robi duże oczy. „Kemal podjął decyzję, pobierają się”.

„Bardzo dobrze zrobił” – oznajmia Kumru i odchodzi do swojego pokoju. Tam jej oczy momentalnie zachodzą łzami. Staje przed lustrem i mówi: „Co za głupota! Przecież ona i tak umrze. Po co? Po co ten ślub? Moja głowa…” – Dziewczyna chwyta się za skronie i upada na łóżko. – „Och, jak boli mnie głowa. To wszystko przez ciebie! Przez ciebie! Ale to wszystko na próżno. Ona i tak umrze. Umrze!”. Akcja przenosi się do samochodu Kemala. „Nie powiedziałeś mi jeszcze, dokąd jedziemy” – przypomina Narin. „Cóż, może to nie jest najlepszy moment, ale powinniśmy byli to zrobić już dawno temu” – odpowiada brat Hikmeta. „Co takiego?”. „Nie mogłem dłużej zwlekać. Dopełniłem wszystkim formalności związanych ze ślubem. Dzisiaj się pobieramy”.

Akcja przenosi się do rezydencji. Songul i Hikmet siedzą przy stoliku na zewnątrz i piją herbatę. „Jak minęła noc? Czy miałeś jeszcze zawroty głowy?” – docieka kobieta. – „Bardzo się martwiłam. Uwierz mi, sama prawie nie spałam”. „Nie było źle, ale nadal trochę kręciło mi się w głowie i pociłem się”. „Musisz jak najszybciej się zbadać. Nie zaniedbuj swojego zdrowia”. „Wiem to bardzo dobrze. Też się tym martwię”. „Wiem, że nie chcesz nikomu powiedzieć, ale proszę, nie czuj się samotny. Jestem gotowa zrobić wszystko, aby ci pomóc”. W tym momencie telefon Hikmeta zaczyna dzwonić. Mężczyzna przeprasza i odchodzi.

Songul z kieszeni w bluzce wyciąga buteleczkę z kroplami, które dolewa Hikmetowi do herbaty. „Kto by pomyślał, że takie maleństwo może przynieść tyle korzyści?” – mówi kobieta, szeroko się uśmiechając. – „Moja przyszłość jest w mojej dłoni. Drogi Hikmecie, będę z tobą w tym trudnym czasie. Oddana i cierpliwa Songul. Nie tylko Feride, ale nawet córka sułtana nie będzie w stanie mnie stąd wyrzucić”. Tymczasem Kemal i Narin zmierzają do budynku urzędu stanu cywilnego. W głowie kobiety wciąż brzmią słowa, które przeczytała w pamiętniku siostry. Zatrzymuje się nagle i oznajmia: „Nie mogę. Nie mogę tego teraz zrobić. W czasie, gdy moja siostra jest tak chora, gdy jest tak bliska odejścia, nie mogę tego zrobić”.

Emir nie wrócił na noc do rezydencji. Dzięki umieszczonemu w samochodzie nadajnikowi GPS Feride udaje się go odnaleźć. Mężczyzna siedzi oparty o pień drzewa, rosnącego obok prowadzącej na wzgórze drogi. Dziewczyna staje obok niego. Po policzku Emira spływa łza. „Strasznie się bałam, że cię nie znajdę” – oznajmia opiekunka. „Po raz pierwszy trafiłaś we właściwe miejsce. Właściwie jestem tu przez cały czas. Obok tego grobu”. Dopiero teraz Feride dostrzega znajdujący się tuż obok niewielki nasyp ziemi. Siada obok swojego pracodawcy i mówi: „Jeśli chcesz porozmawiać…”.

„Jesteś dobrą dziewczyną, ale trochę upartą” – przerywa Emir. – „Niepotrzebnie się trudzisz”. „Możesz zmienić to, co się stało? Nie możesz” – stwierdza Feride. – „Wszystko, co człowiek robi, robi dla siebie. Umarli nie wracają. Musisz stanąć na nogi”. „To prawda. Ten, kto umarł, już nie wróci. Ale co, jeśli i ciebie zabrał ze sobą? Wiesz, co jest w tym grobie? Rzeczy mojej żony. Żony, która mnie okłamała, która wiedząc wszystko, poszła na śmierć. Dlatego aby się jej pozbyć, aby nie zostawić po niej śladu, pochowałem wszystko tutaj. Własnymi rękami. Wiedziałem, że będę cierpieć i chciałem to wymazać. I co osiągnąłem? Czy ja sam mogę być żywy? Czy mogę stanąć na nogi?” – Emir kręci przecząco głową. – „Po prostu oddycham. Tylko oddycham”.

„Nie mogę się podnieść, ponieważ samego siebie także pochowałem w tym grobie” – kontynuuje mężczyzna. – „Ona umarła, ale ja umieram każdego dnia. Każdego dnia zakopuję się w tym grobie. To także mój grób. Odeszła wiedząc, że mnie zabije. Nie mogę tego zaakceptować. Nie mogę”. „Wiem, że trudno być cierpliwym”. „Nic nie wiesz. Budzę się każdego dnia z tym samym bólem. Co sekundę wdycham ten sam ból. Śmierć jest przy tym niczym. Przed tobą jest żywy trup. Dlatego odpuść sobie i nie przejmuj się mną więcej”.

Feride chwyta nagle Emira za ramię, podnosi go i prowadzi na skraj urwiska. „Skoro wolisz nie żyć, to twoja szansa” – mówi i wskazuje w przepaść. – „Zeskocz, uratuj się. Umrzesz tylko raz. No dalej, skacz. Nie możesz tego zrobić, ponieważ masz powód, by dalej żyć. Kto wie, jak latać, ryzykuje upadkiem. Kto się urodził, ryzykuje śmiercią. Kto się związał, ryzykuje rozstaniem. Życie nikogo nie zostawia w sytuacji bez wyjścia. Tak jak żyłeś z nią, będziesz żył i bez niej. Pustka po niej jest wypełniona nie tylko bólem, ale także nadzieją. Chwycisz się życia. Zrobisz to dla swojego syna”.

Akcja wraca przed urząd. „Co to znaczy, że nie możesz?” – pyta Kemal. – „To żadne poświęcenie, a zwykła głupota! Nie myślisz trzeźwo”. „Wiem, że działam pod wpływem emocji, ale czuję się, jak w ślepej uliczce. Nie potrafię znaleźć wyjścia” – odpowiada Narin. – „Zrozum mnie. Moja siostra umiera, a ty mówisz, że się pobierzemy”. „To nie twoja wina. Nie ty jesteś odpowiedzialna za to, że zachorowała. Niszczysz się ze względu na Kumru, a ona w ogóle się nami nie przejmuje”. „Wiesz, że zrobiła to wszystko z powodu choroby”. „Z powodu smutku nie widzisz prawdy. Ale powiem ci, co ja myślę. Nic a nic nie wierzę, że się zmieniła. I że jest chora”.

„Nie wierzysz, że jest chora?” – pyta zdumiona Narin. – „Jesteś świadomy tego, co powiedziałeś? Nie milcz. Co takiego zobaczyłeś lub usłyszałeś, że tak mówisz?”. „Jej spojrzenie w ogóle się nie zmieniło. Po raz kolejny zrobiłaby dokładnie to samo” – przekonuje Kemal. – „Ale ty nie widzisz tego, co masz przed oczami. Ani trochę nie wierzę w jej żal i zmianę. Gdybyśmy mogli cofnąć czas, zrobiłaby to samo. Jestem tego pewien. Ona jest twoją siostrą i trudno ci to zaakceptować, ale otwórz wreszcie oczy. Nigdy nie spotkałem drugiej takiej osoby, której kłamanie przychodzi tak łatwo”.

„Nie rób tego” – prosi Narin. – „Czy nie widzisz, jak ona walczy o nasze przebaczenie? Strasznie cierpi”. „I znowu to robisz” – mówi Kemal. – „Wiem, że jesteś na mnie zła, ale jej nie ufam”. Kobieta odwraca się i odchodzi do samochodu. Tymczasem Emir i Feride wracają do rezydencji. Dziewczyna udaje się prostu do pokoju dziecięcego, gdzie przy łóżeczku Yigita znajduje się Oya. „Czy coś się stało z Yigitem?” – pyta zaniepokojona opiekunka. „Nie, wszystko dobrze” – odpowiada siostra Hikmeta. – „Ale musimy porozmawiać. Powiem wprost. Nie chcę nikogo skrzywdzić, chcę, żeby wszyscy czuli się dobrze”. „Do czego zmierzasz?”. „Bądź cierpliwa, wyjaśnię. Znasz powód, dla którego tu jesteś. Od dnia, kiedy się pojawiłaś, Yigit się uspokoił”.

„Przyznaję, pomagasz mu, ale niestety twoja obecność nie jest dobra dla Emira” – kontynuuje Oya. „Moim obowiązkiem nie jest pan Emir. Jestem tu tylko dla Yigita” – oświadcza Feride. „Nie oczekiwałam, że się przyznasz, ale nie myśl, że jestem głupia. Widzę wszystko wyraźnie”. „Jeśli znowu chcesz mnie oczerniać, twierdząc, że…”. „Będziesz zaprzeczać do końca, tak? Kiedy przyszłaś do tego domu, powiedziałam ci o moim przeczuciu. Niestety miałam rację. Pod pretekstem opieki nad Yigitem, próbujesz uwieść Emira”. „To, co mówisz, dotyczy mojego honoru. Nie splamisz mojego honoru. Nie pozwolę na to!”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.