537: Cavidan leży na łóżku. Słyszy, jak na korytarzu Oya rozmawia przez telefon. „Nie, nie słyszałam” – mówi do słuchawki. – „Od wczorajszej nocy jesteśmy w szpitalu. Nawet nie spojrzałam na swój telefon komórkowy. Mój brat miał atak serca. Było bardzo ciężko, nie mogę ci tego opisać”. Nagle w głowie Cavidan pojawiają się sceny z przeszłości. „Hikmet!” – mówi, przypominając sobie, że mężczyzna był jej mężem. Tymczasem na teren rezydencji wchodzi Umit. Mężczyzna stoi za drzewem i trzyma telefon przy uchu. Po raz kolejny dzwoni do żony, lecz ta niezmiennie nie odbiera.
„Nauczysz się, że powinnaś traktować mnie poważnie” – mówi do siebie psychiatra. – „Zobaczysz, co się dzieje, kiedy nie jesteś mi posłuszna”. Sięga ręką pod płaszcz i zza paska wyciąga… pistolet! Tymczasem Feride wychodzi na taras. Podchodzi do stolika i stawia przed Emirem kubek z kawą. „Dziękuję. Dlaczego nie zrobiłaś sobie?” – pyta mężczyzna. „Nie zostanę. Odwiedzę Yigita i pójdę już” – odpowiada dziewczyna. – „Jest chłodno, ty też wejdź do domu”. Kamera przenosi się do ogrodu, skąd Umit obserwuje swoją żonę i Emira.
„Zamiast odebrać telefon od męża, wolisz spędzać czas z nim” – mówi psychiatra, wyciąga broń i kieruje ją to na Feride, to na swojego rywala! Jest bliski pociągnięcia za spust, gdy nagle na tarasie pojawiają się Cavidan i Oya. „Emir, synu!” – krzyczy rozemocjonowana pani Tarhun. „Nie mogłam jej zatrzymać” – mówi siostra Kemala. „Proszę, zabierzcie mnie do niego!”. „Uspokój się” – prosi Feride. – „Do kogo chcesz, żebyśmy cię zabrali?”. „Do Hikmeta. Chcę zobaczyć mojego męża.” – Oczy Cavidan zachodzą łzami. – „Błagam was, zabierzcie mnie do niego”. „Ty pamiętasz!” – zakrzykuje Feride.
„Hikmet miał atak serca” – mówi Cavidan. – „Chcę go tylko zobaczyć. Chcę upewnić się, że nic mu nie jest. A może nie jest zdrowy? Czy coś mu się stało? Dlaczego milczycie? Odpowiedzcie!”. „Nie, ciociu Cavidan, ma się dobrze” – uspokaja żona Umita. – „Nie martw się”. „Emir, ty mi powiedz.” – Cavidan odwraca się do syna. – „Powiedz, że z twoim ojcem jest wszystko dobrze”. „Jest w porządku. Uratował się z tego” – odpowiada Emir. „Och, dzięki Bogu!” – Cavidan chowa twarz w dłoniach i wybucha płaczem. Kamera robi zbliżenie na Umita. Psychiatra wsuwa pistolet za pasek i odchodzi.
„Dalej, nie zatrzymujmy się! Chodźmy!” – ponagla pani Tarhun. – „Wiem, że mi nie wybaczy, ale to nie ma znaczenia”. „Nie mogę pozwolić ci przed nim stanąć” – oświadcza Emir. „Synu, nie rób tego. To będzie ostatni raz. Więcej przed nim nie stanę. Teraz pozwól mi go zobaczyć. Żebym mogła podziękować mu za wszystko. Powiedzieć, że nie zasłużyłam być żoną takiego mężczyzny, że nie doceniałam go. Proszę cię!”. „Nie rób tego” – prosi Feride, widząc, jak Emir kręci przecząco głową. Cavidan ujmuje jej dłonie i mówi: „Proszę, ty mnie zabierz. Zabierz mnie do niego”.
„Proszę” – powtarza Feride, patrząc na niedoszłego męża. „Przygotujcie się. Będę w samochodzie” – oznajmia Emir i odchodzi. Cavidan uśmiecha się szeroko, szczęśliwa, że będzie mogła zobaczyć się z mężem. Akcja przenosi się do szpitala. Songul chodzi niespokojnie przed salą męża. Nagle dostrzega zbliżającą się Melike, która niesie na tacy posiłek dla Hikmeta. „Co za bezczelność!” – szepcze bratowa Feride. – „Że też nie zmęczyła się bieganiem wokół niego.” – Staje naprzeciwko Melike i wyciąga ręce po tacę. – „Daj to mnie. Nie słyszysz? Mówię do ciebie. Dawaj!”.
„Lepiej, żebym ja to zaniosła” – oznajmia Melike, ani myśląc oddać tacy. „Myślisz, że kim jesteś?” – pyta oburzona Songul. – „Dopóki jestem żoną Hikmeta, to ja będę go karmić! Znaj granice, inaczej pokażę ci, gdzie twoje miejsce!”. „Pani Songul, pan Hikmet tak sobie życzył.” – Melike chce minąć rozmówczynię, ale ta podstawia jej nogę. Taca z jedzeniem upada na podłogę. W następnej scenie Melike wychodzi z łazienki. Przed drzwiami czeka już na nią Songul. „Czy udało ci się zmyć plamy?” – pyta, ale służąca nie zamierza podejmować z nią dyskusji. – „Patrzcie na nią, odważna wciąż mnie ignoruje”.
„Nie wstydzisz się spędzać tyle czasu obok żonatego mężczyzny?” – kontynuuje żona Hikmeta. „Wykonuję tylko swoją pracę” – odpowiada Melike, nawet na nią nie patrząc. „Wykonujesz tylko swoją pracę? Wmawiaj to komuś innemu. Czy twoją pracą jest wtrącanie się między męża i żonę? Ignorowanie mnie?” – Songul chwyta służącą za ramiona i potrząsa nią. – „Dlaczego milczysz? Odpowiedz! Powiedz, że to nieprawda! Powiedz, że nie zawiesiłaś oka na Hikmecie! Nie możesz, ponieważ krążysz wokół niego jak jastrząb. Nie jestem ślepa! Dawno się na tobie poznałam!”.
„Dość!” – Melike odpycha przeciwniczkę. – „Nie możesz w ten sposób rozmawiać ze mną!”. „Będę rozmawiać, bo to ja jestem panią domu!” – grzmi Songul. „Bądź sobie, kim chcesz! Nie pozwolę na to!”. „Nie pozwolisz? Słuchaj!” – Bratowa Feride dociska służącą do ściany. – „Nie chcę cię więcej widzieć obok mojego męża!”. „Co się tutaj dzieje?” – Na korytarzu pojawia się ochroniarz i odciąga rozwścieczoną Songul. Tymczasem w szpitalu pojawia się Umit. Z szaleństwem w oczach zmierza w kierunku sali Hikmeta. Co planuje zrobić? Czyżby chciał go zabić?