Odcinek 113: Yildiz przychodzi do firmy. Spotyka się z Kayą i delikatnie wypytuje go o Ender. Tymczasem Zeynep pojawia się w salonie Dundara. Niepewnie podchodzi do niedoszłego męża. „Znowu jesteś z Alihanem?” – pyta mężczyzna. – „Dlaczego to zrobiłaś?”. „Tak mi przykro. Wiem, że mnie nienawidzisz i masz do tego prawo, ale…”. „Mogłaś przynajmniej spróbować mi powiedzieć, zanim uciekłaś”. „Wiem, masz rację, to moja wina. Ale nie potrafiłam. Myślałam, że jestem w stanie pokochać innego. Nie mogłam złamać swojej obietnicy. Naprawdę nie wiem, jak ci to wynagrodzić. Uwierz, nie masz nic wspólnego z moją decyzją”.
„Powiedz mi po prostu, że na ciebie nie zasługuję” – mówi Dundar. „Przepraszam, że cię skrzywdziłam. Ciebie i twoją rodzinę”. „Dość. Co się stało, to się stało. Wczoraj podjęłaś decyzję. Zniszczyłaś mnie swoim wyborem. Zawstydziłaś mnie”. „Nie wiem, co powiedzieć”. „Nie ma nic do powiedzenia, nie trudź się. Możesz odejść.” – Wskazuje ręką na drzwi. Siostra Zeynep nie mówi niczego więcej. Odchodzi ze spuszczoną głową. Akcja przenosi się do firmy, gdzie właśnie przyszedł Mustafa. Mężczyzna domaga się widzenia z Halitem. „Przyszedłeś mnie odwiedzić, a potem o mnie zapomniałeś” – mówi, gdy jest już w gabinecie męża swojej córki. – „Czy tak się traktuje swojego teścia?”.
„Myślę, że wystarczająco się tobą zaopiekowałem” – oświadcza Halit. – „Przez Metina wysłałem ci czek na dużą kwotę”. „Kupiłem sobie telefon i dzięki niemu wiele się o tobie dowiedziałem.” – Mustafa siada w fotelu naprzeciwko ojca Erima. „Nie marnuj mojego czasu. Pieniądze ci nie wystarczą?”. „Dałeś mi okruszek. Za te pieniądze nie kupię domu w Stambule”. „Dałem ci pieniądze, żebyś kupił sobie dom w swoim rodzinnym mieście. Nie możesz przychodzić tutaj bez zapowiedzi i oczekiwać, że coś osiągniesz. Musisz zadowolić się tym, co masz”. „Dla mojej córki też jesteś taki niemiły?”. „Dość bzdur! Nie dostaniesz ode mnie więcej pieniędzy!”.
„To twoje ostatnie słowo?” – pyta Mustafa. „Tak. Nie przychodź tu więcej”. „Tego nie mogę ci obiecać, ponieważ następnym razem to ty mnie tutaj zaprosisz.” – Ojciec Yildiz podnosi się i opuszcza gabinet. Na korytarzu mija się z Ender, która odprowadza go badawczym wzrokiem. W następnej scenie Mustafa przychodzi do rezydencji Argunów. Aysel otwiera mu drzwi. „Szukam Yildiz” – oznajmia przybyły. Siostra Zeynep, która właśnie przechodziła przez hall, kieruje na niego spojrzenie i pyta: „Kim pan jest?”. „Yildiz?”. „Tak”. „Jestem Mustafa”. Dziewczyna na dłuższą chwilę traci zdolność mówienia. Gdy otrząsa się z szoku, prosi Aysel, by odeszła, następnie sama podchodzi do drzwi.
„Tata?” – pyta niepewnie Yildiz. „Minęło dużo czasu, pewnie mnie nie pamiętasz” – stwierdza Mustafa. „Zgadza się, nie pamiętam ciebie”. „Wyrosłaś na piękną dziewczynę. Chociaż byłaś słodka, kiedy byłaś dzieckiem, nie mogłem sobie nawet wyobrazić, że będziesz taka piękna”. „Wejdź, porozmawiajmy na tarasie. Będzie wygodniej”. Po chwili ojciec i córka siedzą przy stoliku na zewnątrz. „Dlaczego, kiedy wyszedłeś z więzienia, nie przyjechałeś do nas, tylko do mamy?” – pyta siostra Zeynep. – „Gdybyś przyszedł i powiedział, co się stało, żadna z tych rzeczy by się nie wydarzyła”.
„Wiesz, dlaczego zostałem skazany?” – pyta ojciec. „Wiem. Mama popełniła błąd. Powiedziałam jej to. Nie powinna tego przed nami ukrywać”. „Czego więc oczekujesz ode mnie, jeśli to twoja mama popełniła błąd?”. „Liczę na trochę zrozumienia. Liczę na ojca, który przytuli swoje dziecko, nie na człowieka żądnego zemsty”. „Yildiz, nie byłem na wczasach. Nie możesz zrozumieć, jak to jest spędzić dwadzieścia pięć lat w więzieniu. Moje życie było bardzo ciężkie”. „Więc chcesz teraz wyładować na nas cały swój ból?”. „Nie. Chcę tylko zacząć nowe życie”.
Zeynep wchodzi do gabinetu ukochanego. „Alihanie, oczekuję cię u mnie dziś wieczorem” – oznajmia. „To coś specjalnego?” – pyta mężczyzna. „Nie, nic z tych rzeczy. Mama jest tutaj. Chcę, żebyście się spotkali, zanim wyjedzie”. „Całkowicie zapomniałem, że twoja mama tu jest. Możemy ją odwiedzić, ale musimy zająć się też nowym domem”. „Czy to pilne?”. „Tak. Chcesz mieszkać w hotelu? Potrzebujemy co najmniej roku, żeby urządzić dom”. „Zgadza się. Ale chcesz ze mną zamieszkać?”. „Bardzo.” – Mężczyzna przytula ukochaną.
Akcja wraca do rezydencji Argunów. „Nie rozumiem jednej rzeczy” – mówi Yildiz. – „Dlaczego wziąłeś pieniądze Halita, skoro cały czas myślałeś o nas?”. „Nie wziąłem. On mi je dał” – odpowiada Mustafa. „Rozumiem, gdybyś był w nagłej potrzebie. Ale grożenie i żądanie pieniędzy to coś innego”. „Nikomu nie groziłem”. „Jak możesz tak mówić? Tak bardzo groziłeś mamie, że wystawiła swój dom na sprzedaż!”. „To inna sprawa. Zasłużyła na to”. „Jest moją mamą bez względu na to, co zrobiła! Wychowała mnie!”. „A ja jestem twoim ojcem. To jej wina, że nie było mnie przy tobie przez cały ten czas. Poza tym wspominasz o tych małych pieniądzach. Jak myślisz, kto da mi pracę w tym wieku? Kto da pracę zabójcy?”.
„Czy przyszedłbyś do mnie, gdybym nie była żoną Halita?” – pyta Yildiz. „Oczywiście, że tak”. „Dlaczego w to nie wierzę?”. „Nie wiem, ale z czasem uwierzysz”. „Nie wierzę człowiekowi, który próbował zabić moją mamę”. „Dalej o tym wspominasz. Twoja mama jest zbrukana i zhańbiona”. „Uważaj, jak o niej mówisz!”. „Ona nie jest kobietą, która zasługuje na to, by mówić o niej dobrze. Wychowała cię na swoje podobieństwo. Nie masz za grosz szacunku”. „Trudno po tylu latach zachowywać się jak ojciec i córka. Jeśli przyszedłeś mnie o coś prosić, nie próbuj. Nie mam ani grosza. Nie mam ci nic do zaoferowania”.
„Doszedłem do tego samego wniosku na podstawie kwoty, jaką dał mi twój mąż” – oznajmia Mustafa. – „Ale wiesz co? Gdybym był z tobą, kiedy brałaś ślub, ta rezydencja byłaby teraz twoja”. „Jestem tego świadoma, ponieważ wiem, o czym rozmawiałeś z mamą. Zraniła cię, żebyś nie przyszedł do mnie!”. „Twoja matka to wariatka i kłamczucha! Nie mam nawet dachu nad głową! Chcesz mnie wyrzucić na ulicę? Pomyśl, co się stanie, jeśli ta wieść się rozniesie. Yildiz Argun wyższych sfer wyrzuciła swojego ojca na ulicę…„.
„Nie próbuj grać ofiary” – mówi stanowczo Yildiz. – „Gdybyś był dobrym ojcem, nikomu nie groziłbyś ani nie wziął cudzych pieniędzy. Nie szantażowałbyś innych. Nie jesteś dobrym ojcem. Jestem zła na mamę, ale ona ma rację. Halit dał ci to, czego chciałeś. Nic więcej nie dostaniesz. Nie mam nic, co mogłabym ci dać”. „Jesteś taka sama, jak twoja matka”. „Przebyłeś długą drogę, ale twój wyraz twarzy jest całkowicie zimny. Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak nam było bez ojca?”. „Gdybym tego nie zrobił, nie byłoby mnie tutaj. Ale cieszę się twoim szczęściem. Dobrze poradziłaś sobie beze mnie”.
„Ani Zeynep, ani ja nie chcemy cię tutaj widzieć” – oświadcza dziewczyna. – „Nie próbuj zbliżać się do Zeynep, nie denerwuj jej”. „Wyrzucasz mnie?”. „Gdybyś był dobrym ojcem, traktowałabym cię jak odrobinę wody na dłoni. Ale ty na to nie zasługujesz. Nie waż się tu więcej przychodzić!”. Yildiz odchodzi, zostawiając ojca samego na tarasie. „Brawo, rodzona córka wyrzuciła mnie z domu” – mówi do siebie Mustafa. – „Wiem, co teraz zrobię. Wywrę większy nacisk na tę drugą dziewczynę”.