Odcinek 129: Atmosfera w trakcie kolacji w firmie jest napięta. Gdy Levent wychodzi z gabinetu, by odebrać ważny telefon, Meryem udaje się za nim pod pretekstem pójścia do łazienki. Chce powiedzieć mężczyźnie o zastawionej na niego pułapce, ale ten nie ma najmniejszego zamiaru z nią rozmawiać. „Dlaczego tu przyszłaś? Żeby pokazać mi, jak bardzo kochasz swojego męża?” – pyta i od razu wraca do gabinetu. Meryem udaje się do innego pokoju. Siada przy biurku i bierze do ręki długopis. Wpada na pomysł, by napisać wiadomość na karteczce.
Gdy Meryem wraca na miejsce kolacji, dyskretnie przekazuje Melis karteczkę, na której znajduje się tekst: „Uważaj na jutrzejszą dostawę. Tekin przygotował pułapkę. Błagam, ostrzeż go”. Tymczasem Ulviye zabiera Omera do wesołego miasteczka. Asli i Bahadir zostają sami w rezydencji, co wprawia dziewczynę w stan wyjątkowej ekscytacji. Ubiera się w ładną sukienkę i starannie nakłada makijaż. „Dziś wieczorem mi się nie oprzesz” – mówi do siebie, stojąc przed lustrem. – „Nie stracę okazji, żeby cię zdobyć”.
Akcja przenosi się do domu Cemila. Bedriye wchodzi do sypialni małżonków. Zapala światło i zwraca się do leżącej na łóżku Ayse: „Wstań. Miałam się nie mieszać, ale nie mogę. Zaraz zwariuję. Twoja mama od dwóch godzin poucza mojego wnuka. Jak bardzo się kochacie, że się nie rozstaniecie, czego tylko mu nie powiedziała. Podjęliście decyzję, dlaczego teraz ona się miesza? Porozmawiaj z nią. Niech ona milczy, a wy się spokojnie rozwiedźcie”. „Dobrze, porozmawiam”.
Ayse otwiera drzwi, ale zatrzymuje się w progu. Patrzy na siedzących w pokoju dziennym męża i swoją mamę i wsłuchuje się w ich rozmowę. „Pamiętaj, co ci powiedziałam” – mówi Safiye, trzymając zięcia za rękę. – „Jestem pewna, że Ayse też cię kocha. Ślub nie jest zabawą, żeby można się było zdenerwować i odejść”. „Nie martw się, będę walczyć, by uratować to małżeństwo” – zapewnia Cemil. „Mamo, nie męcz go” – mówi w myślach Ayse. – „Puść go, niech będzie szczęśliwy. Nie kocha mnie. Powiedział to tylko, żebyś nie była smutna”.
Akcja przenosi się na miejsce kolacji. „Panie Tekinie, interesuje mnie, jak się poznaliście” – oznajmia Vedat, potencjalny wspólnik Metehanoglu. „Wychowaliśmy się w tej samej dzielnicy” – odpowiada gangster. „Jak pięknie. Można powiedzieć, że to miłość od dzieciństwa”. „Wierzę, że ważne jest to, że pochodzimy z tego samego świata. Małe rzeczy sprawiają, że jesteśmy szczęśliwi. Nie gonimy za luksusowymi dobrami, miłość nam wystarczy. Prawda, kochanie?”. „Tak” – potwierdza Meryem, siląc się na uśmiech.
„Łatwo tak mówić, kiedy nic się nie ma” – zabiera głos Levent. – „Ale kiedy człowiek staje się bogaty, następują zmiany. Staje się ambicjonalny. Luksusowe życie zatruwa umysł człowieka. Niektórzy ludzie sprzedaliby własną duszę za pieniądze. Niekiedy ludzie, których najbardziej kochałeś, rezygnują z miłości dla pieniędzy. Wtedy zdajesz sobie sprawę, że wcale ich nie znałeś”. „Nie zrezygnowałam z ciebie i Omera z powodu pieniędzy” – oświadcza w myślach Meryem, zdając sobie sprawę, że to o niej mówi Levent.
Asli przygotowuje jakieś zioła w kuchni. „To cię trochę zrelaksuje, Bahadirze” – mówi do siebie. – „Wkrótce zaczniemy nowe życie. Wyruszymy w podróż, z której nie będziesz mógł wrócić. Nie odrzucisz mnie. Nie martw się, nie odczujesz tego, że nie ma Hulyi. Do tej pory to ja służyłam innym, od teraz to inni będą służyć mnie”. Dziewczyna udaje się do pokoju Bahadira. Mężczyzna wyszedł właśnie spod prysznica. „Przepraszam, panie Bahadirze” – mówi, odwracając głowę, zawstydzona. – „Przyniosłam ci herbatę”.
„Dobrze, że przyszłaś. Herbata jest dobra po prysznicu” – mówi mężczyzna, patrząc prosto w oczy służącej. – „Chętnie się napiję”. Asli podaje Bahadirowi filiżankę, zalewając sobie przy tym rękę gorącym napojem. Brat Leventa zabiera ją do łazienki, by schłodzić jej oparzenie pod strumieniem zimnej wody. Następnie smaruje jej dłoń maścią. „Wybacz mi, oparzyłaś się przeze mnie” – mówi z troską w głosie. „Wszystko idzie zgodnie z planem. Ja się oparzyłam, teraz ty zostaniesz spalony” – mówi w myślach Asli, po czym dotyka dłonią policzka mężczyzny i zbliża do niego swoją twarz.
Akcja wraca do firmy. „Nie lubię oceniać ludzi” – oznajmia Meryem. – „Nie zawsze są tacy, na jakich wyglądają”. „Dlatego się w niej zakochałem” – oznajmia Tekin, kładąc swoją dłoń na dłoni żony. – „We wszystkich szuka dobra. Dla niej nie ma złych osób”. „Nie to chciałam powiedzieć. Są ludzie źli. Widziałam to na własne oczy i doświadczyłam tego. Ludzie nie są tylko źli z powodu interesów i pieniędzy. Czasami są po prostu źli”.
„Zgadzam się z panią Meryem” – mówi Vedat. – „Uprzedzenia zaślepiają ludzi, musimy spojrzeć głębiej, w to, czego nie widać. W duszę”. „Wystarczy dobrze słuchać tego, co ktoś mówi” – dodaje Meryem i rzuca Leventowi krótkie spojrzenie. „Co się dzieje? Co próbuje mi powiedzieć?” – pyta w myślach Levent. Czy zrozumie, że Meryem nie odeszła od niego, bo tak chciała, tylko że została do tego zmuszona? Czy Melis zapobiegnie planom Tekina?