Odcinek 29: Levent przyjeżdża do lombardu. Rzuca przed lichwiarzem torbę z pieniędzmi i pyta: „Czy mogę dostać weksle?”. „Najpierw się przedstaw. Weksle nie uciekną” – mówi pożyczkodawca. „Levent Metehanoglu”. „Metehanoglu?” – Lichwiarz zamyśla się głęboko. – „Tak, już pamiętam. Twoich weksli nie ma u mnie”. „Co masz na myśli? Tutaj są pieniądze, daj mi weksle!”. „Spokojnie, nie mam twoich weksli. Przeniosłem je na kogoś innego”. „Na kogo?”. „Oczywiście to dla ciebie ważna rzecz. Dostajesz to, za co płacisz”. Levent nie ma więcej cierpliwości. Chwyta draba za marynarkę i unosi go na wysokość swoich oczu. „Powiedz mi, komu przekazałeś weksle!” – domaga się odpowiedzi. – „Komu?!”.
Lichwiarz nie odpowiada. Levent puszcza go i wychodzi z lombardu, mijając po drodze Tekina. W następnej scenie syn Ulviye jest już w firmie. Wchodzi do gabinetu, gdzie znajdują się jego brat i bratowa. „Twój lichwiarz dał weksle komuś innemu” – oznajmia przybyły, wbijając w bratową groźne spojrzenie. – „Kim jest ten człowiek?”. „Mój drogi Levencie…” – odzywa się Hulya. „W porządku, wystarczy. Co się stało, to się stało. Muszę wiedzieć wszystko, aby to rozwiązać”. „Najpierw poszłam do tego człowieka i poprosiłam go o pieniądze, ale nie dostałam ich. Sama jestem zaskoczona tym, co stało się dalej”.
„Potem poszłam do innego lichwiarza, do którego skierował mnie ten pierwszy” – kontynuuje Hulya. – „Drugi zgodził się dać mi pieniądze”. „Dlaczego to zrobił?” – docieka Levent. – „Tacy ludzie nie robią nic z dobroci serca”. „Postawił jeden warunek”. „Jaki? Powiedz, Hulyo!”. „Powiedział, że da pieniądze w zamian za udziały w firmie. Zgodziłam się”. „Czyli zadłużyłaś się u jakiegoś lichwiarza i oddałaś mu udziały?! Zwołaj radę dyrektorów! W tej chwili!”. W następnej scenie w sali konferencyjnej dochodzi do spotkania zarządu.
„Chciałem, żebyście usłyszeli ode mnie powód dzisiejszego spotkania” – zwraca się do wszystkich Levent. – „Za zgodą Ulviye Metehanoglu, która posiada 51 procent udziałów w firmie, będę sprawował funkcję prezesa zarządu”. Hulya i Bahadir z zaskoczeniem patrzą po sobie, ale milczą, niczego nie komentując. Do sali wchodzi Cemil. Levent wskazuje, by usiadł obok niego, i mówi dalej: „Poznajcie pana Cemila, który był już kiedyś prawnikiem holdingu Metehanoglu. Od teraz znowu będzie z nami. Holding Metehanoglu przetrwał bez niczyjej pomocy i latami dbał o swoich udziałowców”.
„Żeby kontynuować taką postawę, musimy poczynić radykalne kroki” – kontynuuje Levent. – „Pierwszą rzeczą jest zwolnienie dyrektora finansowego. Wszyscy, którzy doprowadzili do obecnej sytuacji, doświadczą tego samego. Od teraz żadna decyzja nie zostanie podjęta bez mojej wiedzy. Nawet jedna igła nie zostanie kupiona. Spotkanie jest zakończone, dziękuję”. Zgromadzeni wstają od stołu. „Wasza dwójka niech zostanie.” – Levent zatrzymuje Hulyę i Bahadira. – „Wystarczająco pomogłaś mojemu bratu pod moją nieobecność. Jesteś zmęczona, czas na odpoczynek. Nie ma potrzeby, żebyś więcej przychodziła do firmy”.
„Jak to?” – pyta zaskoczona Hulya. „Słyszałaś. Nie ma potrzeby, żebyś tu przychodziła” – powtarza syn Ulviye. – „Odpocznij sobie trochę. Zmęczyłaś się wystarczająco, kiedy mnie nie było”. „Kochanie, Levent ma rację” – odzywa się Bahadir. – „Naprawdę jesteś zmęczona. Byłoby dobrze, gdybym ja także odpoczął. Możemy pojechać na wakacje, to nam dobrze zrobi”. W następnej scenie Levent rozmawia z przyjacielem w gabinecie.
„To będzie trudne. Zrujnowali firmę” – stwierdza brat Bahadira. – „Próbuję się nie złościć. Mam nadzieję, że mi się uda. Jeśli się nie uspokoję, nie będę w stanie wszystkiego wyprostować”. „Uspokój się” – prosi Cemil. – „Musimy być spokojni, zwłaszcza, gdy w sprawę zamieszani są podejrzani ludzie. Odpuść to na kilka dni, daj odpocząć głowie. Później będziemy kontynuować z maksymalnym zaangażowaniem”. „I ja tak myślałem. W ostatnich dniach moja głowa jest pełna”. „Masz rację. W domu jeden problem, w pracy drugi. Przy okazji, czy Meryem będzie dalej pracować?”. „Nie wiem, wygląda na to, że zostanie”. „Dzięki Bogu. To znaczy, że ją przeprosiłeś?”.
„Jakie przeprosiny? Za co miałbym ją przepraszać?” – nie rozumie Levent. „Może z powodu tak wielu zniewag?” – sugeruje przyjaciel. „Nie przeproszę jej. Co się stanie, nawet gdybym to zrobił? Nie zmieni to faktu, że jest złodziejem”. Nagle do gabinetu wchodzi… Melis! „Powiedzieli, że jest tutaj młody szef i przyjechałam” – oznajmia radośnie przybyła. Podchodzi do Leventa i całuje go w policzki. „Melis? Co robisz tutaj?” – pyta zaskoczony mężczyzna. „Zostaw to teraz. Powiedz mi, kiedy wróciłeś?”.
„Kilka dni temu” – odpowiada syn Ulviye. – „Hulya nie wspomniała nic o tym, że przyjedziesz”. „Ona też nic nie wie” – oznajmia kobieta. – „Naprawdę miło cię znowu zobaczyć w tym miejscu”. „Ja idę zająć się pracą, widzimy się później” – mówi Cemil i odchodzi. „Bardzo za tobą tęskniłam.” – Melis jak urzeczona wpatruje się w Leventa. – „Uwierz mi, że bardzo miło cię tutaj widzieć. Zdajesz sobie sprawę z tego, że osiągnąłeś coś wielkiego?”. „Przyszedłem, bo firma mnie potrzebowała. Nie ma potrzeby przesadzać”. „Firma? Myślę, że wszyscy cię potrzebujemy”.
Tekin przychodzi do domu Durmusa. Oprócz ojca Meryem zastaje także jego siostrę. Cała trójka siada w pokoju dziennym. „Nie mam dużo czasu, dlatego powiem krótko” – oświadcza gangster. „Czy coś się stało?” – pyta Neriman. „Powiedziałaś, że Meryem nie ma chłopaka. Kłamałaś!”. „Jakie kłamstwo? Co masz na myśli?” – pyta zdezorientowany Durmus. „Z pewnością coś źle usłyszałeś, szefie” – zapewnia kobieta. – „Jestem pewna, że to oszczerstwo”. „Jaskie oszczerstwo? Widziałem na własne oczy! Była z jakimś mężczyzną! Kogo wy oszukujecie?!”.
„Co takiego widziałeś?” – docieka Durmus. „To, co słyszeliście. Meryem jest ciągle ze swoim szefem” – odpowiada Tekin. – „Nie wiem, co jest między nimi, ale nie wydaje mi się to normalne”. „Meryem, niech ja cię tylko dorwę…” – mówi Durmus, zaciskając zęby ze złości. „Meryem nie jest taka. Musiałeś coś źle zrozumieć” – powtarza Neriman. „Co mogłem źle zrozumieć? Widziałem to na własne oczy!”. „Bracie, jak tylko przyjdzie, przesłucham ją” – zapewnia ojciec Meryem. – „Jeśli jest coś takiego, ukarzę ją. Od teraz nie będzie mogła wyjść z tego domu, nie mówiąc już o pójściu do pracy!”.
„Dobrze, ale jeśli zobaczę nawet najmniejszy błąd, drogo mi zapłacicie. Mam was na oku!” – ostrzega gangster i opuszcza dom. Tymczasem Melis i Levent przyjeżdżają do rezydencji. Meryem otwiera im drzwi. „Jesteś nową pokojówką?” – pyta siostra Hulyi. „To nasza nowa pomoc domowa” – oznajmia Levent. „Niech ci się dobrze pracuje”. W hallu pojawia się Aysel. „Witaj, pani Melis” – mówi mama Asli. – „Nie wiedziałam, że przyjedziesz, uczynilibyśmy przygotowania. Levent nie powiedział”. „To nie jego wina, zrobiłam niespodziankę”. „Słyszałaś o pani Ulviye?”. „Nie, co jej się stało?”.
„Jest już dobrze, opowiem ci później” – oznajmia Levent i prowadzi Melis do salonu. „Gdzie to zostawić?” – Yasar zwraca się do Aysel, wskazując na walizki. „Zanieś na górę, potem przeniosę je do pokoju Melis, gdy będzie już gotowy” – odpowiada kobieta. W następnej scenie Melis jest w pokoju Ulviye. Siedzi obok niej na łóżku i mówi: „Levent zrobił pierwszy krok i wrócił. Myślę, że to znak”. „Znak?” – nie rozumie pani Metehanoglu. „Czuję, że wróci dawny Levent. Może będzie chciał znowu założyć rodzinę”. „Och, tak bardzo bym tego chciała. Mówisz tak pięknie, pocieszyłaś mnie”.
„Jestem tutaj, będziemy rozmawiać więcej” – zapewnia Melis. – „Odwiedzę moją siostrę i przyjdę ponownie.” – Opuszcza pokój. „Czy to możliwe?” – pyta siebie Ulviye. – „Czy Levent chciałby znowu założyć rodzinę?”. Kamera przenosi się na korytarz. „Ożeni się ze mną” – mówi przekonaniem Melis. – „W przeszłości zawiodłam, ale tym razem to zrobię.” – Udaje się do hallu, gdzie spotyka schodzącą z góry siostrę. „Co tu robisz?” – pyta zaskoczona Hulya. W najmniejszym stopniu nie jest to dla niej miłe zaskoczenie.
„Typowe dla ciebie powitanie, brawo!” – chwali z ironią Melis. „Dlaczego nie zadzwoniłaś? Dlaczego przyjechałaś?” – pyta żona Bahadira. „Też za tobą tęskniłam, siostro”. Kobiety wychodzą na zewnątrz, by żaden z domowników ich nie podsłuchał. „Nie zapytasz, kiedy i dokąd pojadę, prawda, siostro?” – pyta Melis. „Nigdy mnie nie słuchałaś w kwestii Leventa” – stwierdza Hulya. – „Starasz się na próżno, przykro mi”. „Levent jest wolny, jest tutaj. Nie wybiera się nigdzie. Możesz mi powiedzieć, jaka jest przeszkoda między nami?”. „Mogę. To Levent jest przeszkodą”.
„Co to znaczy?” – nie rozumie Melis. „To znaczy, że nie może być między wami niczego. Levent cię nie kocha i nigdy nie pokocha. Ten temat jest zamknięty. Bahadir i ja uważamy tak samo. Dlaczego tak na mnie patrzysz?”. „Nawet przez przypadek nie waż się mi tego ponownie powiedzieć.” – Melis wbija w siostrę złowrogie spojrzenie. – „Levent jest mój. Będzie dobrze, jeśli to zaakceptujesz”. Czy Melis dopnie swego? Co zrobi Hulya, by przeszkodzić siostrze w osiągnięciu celu?