63: Tekin przychodzi przed restaurację i dzwoni do Meryem. Dziewczyna niechętnie wychodzi do niego. „Co ci się stało w nogę?” – pyta gangster, widząc plaster na kostce Meryem. „Nieważne. Dlaczego przyszedłeś? Co chcesz mi powiedzieć?”. „Jak to nieważne? Spójrz na siebie, umierasz ze zmęczenia. Nie możesz tutaj pracować, przyjmij moją ofertę pracy”. „Powiedziałam ci, że nie chcę. Jestem zadowolona ze swojej pracy”. „Meryem, widzę, że jesteś nieszczęśliwa. Nie bądź uparta, zgódź się na moją ofertę. Czy Metehanoglu nie zaszli ci za skórę? Pracuj w firmie i udowodnij, że nie jesteś złodziejką”.
„Jak to udowodnię?” – pyta córka Durmusa. – „Są pewni, że ukradłam broszkę”. „Posłuchaj, udowodnimy każdemu, a przede wszystkim Leventowi, że nie jesteś złodziejką” – przekonuje Tekin. „To niemożliwe. Ani ja nie mogę tego udowodnić, ani oni w to nie uwierzą. Jest już za późno”. „Więc będziesz gnić tutaj?”. „Nie gniję. Zarabiam pieniądze moją własną pracą”. W tym momencie na ulicy zatrzymuje się czarne BMW. „Skąd on się tu wziął?” – pyta Tekin, a po chwili naprzeciwko niego staje Levent. – „Co tutaj robisz?”. „Chciałem zapytać cię o to samo” – odpowiada syn Ulviye.
„Nie widzisz, że rozmawiamy?” – pyta gangster. „Skończyliście już.” – Levent odwraca się do Meryem, by to z nią kontynuować rozmowę. „Po pierwsze, kim ty jesteś? Po drugie, od kiedy możesz mi rozkazywać?”. „Naprawdę mam ważną sprawę”. „Doprawdy? Może i mi powiesz coś ważnego?”. „Nie jesteś dla mnie nikim ważnym. Nie chcę, żeby doszło do nieprzyjemności”. „Ja też nie.” – Tekin kieruje wzrok na dziewczynę. – „Meryem, przemyśl to, co ci powiedziałem. Porozmawiamy wkrótce”. Gangster odchodzi.
„Ja…” – Levent niepewnie zwraca się do Meryem. – „Nigdy wcześniej coś takiego mi się nie przydarzyło. Dlatego nie wiem, jak się zachować, co zrobić. Ale wiem, że jestem ci winien wielkie przeprosiny”. „Przeprosiny?” – nie rozumie dziewczyna. „Tak. Wiem, że nie ukradłaś broszki. Powiedziałaś mi to, a ja ci nie uwierzyłem. Została zastawiona na ciebie wielka pułapka, a ja i moja rodzina uwierzyliśmy w nią. Tak mi przykro, przepraszam. Czy nie zapytasz, kto ci to zrobił? Wszystko zrobiła Hulya”. „Co? Dlaczego to zrobiła?”. „Nie wiem. Nie dowiedziałem się, ponieważ nie może mówić”.
„Nie ma znaczenia, dlaczego to zrobiła” – mówi Meryem. – „Dla mnie liczy się to, że jestem niewinna”. „To nie wystarczy. Ja i moja rodzina wyrządziliśmy ci wielką niesprawiedliwość. Proszę cię, daj nam szansę to wszystko naprawić. Chodźmy do rezydencji, bądź z nami ponownie. Bądź z Omerem. Daj nam ostatnią szansę pogodzić się, proszę. Dlaczego milczysz? Czy nie chcesz wrócić? Wiem, to nie jest dla ciebie łatwe. Ale jeśli dasz mi szansę na naprawienie tego…”.
„Postaw się na moim miejscu” – przerywa mężczyźnie Meryem. – „Co mi po twoim przyznaniu się do błędu po tym, jak bardzo mnie zraniłeś? Nie możesz sobie wyobrazić, jak bardzo mnie zraniłeś swoimi słowami”. „Przykro mi. Naprawdę tego żałuję”. „Złamałeś moją dumę. Wielokrotnie obwiniłeś mnie o rzeczy, których nie zrobiłam. Tego nie da się łatwo naprawić, to nie jest takie proste”. „Czyli nie wrócisz?”. Dziewczyna potrząsa głową. „W porządku, do widzenia.” – Levent wsiada do samochodu i odjeżdża. Kamera robi zbliżenie na Tekina, który z odległości obserwował rozmowę przed restauracją.
„Dobra robota, Meryem” – mówi do siebie Tekin. – „Pokazałaś mu jego miejsce. Muszę to wykorzystać.” – Sięga po telefon i nawiązuje połączenie. – „Durmus, za godzinę bądź na parkingu. To ważne”. W następnej scenie Durmus wchodzi do gabinetu Tekina na myjni. Gangster rzuca przed niego kopertę i mówi: „To jest twoje”. Durmus zagląda do środka i widzi pokaźny plik banknotów. „Bracie, to wszystko?” – pyta, robiąc wielkie oczy. „Słyszałem, że masz dług w kasynie” – oznajmia Tekin. – „Zapłać, niech ten problem zostanie rozwiązany”. „Bracie, jesteś wielkim człowiekiem. Nawet rodzony brat nie zrobiłby czegoś takiego”.
„Durmusie, nie zrobiłem tego z dobroci serca” – oświadcza gangster. – „Czy cokolwiek na świecie robi się bez własnej korzyści? Przekonasz Meryem, by przyszła do mnie pracować. Nie może wrócić do pracy w tej rezydencji! Jeśli to konieczne, możesz użyć niewielkiej siły, nikomu to nie zaszkodzi. Jeśli nie zrobisz tego, czego chcę, jeśli nie przekonasz Meryem, będziesz musiał zwrócić wszystkie te pieniądze”. „Nie martw się, zajmę się tym. Meryem będzie dla ciebie pracować. Bracie, przyszedłeś mi z pomocą w samą porę. Gdyby nie ty, zabiliby mnie. W porządku, pójdę już”. Durmus odchodzi.
Akcja przeskakuje do wieczora. Levent wchodzi do salonu, gdzie znajdują się jego mama i Melis. „Gdzie Meryem? Czy przyjdzie rano?” – pyta Ulviye. „Nie przyjdzie, mamo” – odpowiada osowiały mężczyzna. – „Ani rano, ani nigdy więcej”. „Okazuje się, że jest dumna” – mówi w myślach Melis. – „Wie, gdzie jej miejsce”. „Czy nie ma żadnej nadziei?” – dopytuje pani Metehanoglu. „Nie ma, niestety”. „Ma rację. Jak my byśmy się zachowali, gdyby ktoś nas tak potraktował? Niewinną dziewczynę oskarżyliśmy o kradzież. Niech Bóg nam wybaczy”. „Ciociu Ulviye, za bardzo się zadręczasz” – zabiera głos Melis. – „Levent przeprosił ją, reszta to jej decyzja”.
Akcja przenosi się do domu Durmusa, gdzie Meryem rozmawia przyjaciółką. „Nie bądź smutna, zbierz się trochę” – mówi Ayse. „To minie. Rano będzie mi lepiej” – odpowiada Meryem. „Pomyśl o tym, co zrobił dzisiaj Levent. Przyszedł i błagał cię o przebaczenie. Dlaczego nie spojrzysz na to z dobrej strony? Pomyśl przynajmniej o Omerze. Będzie bardzo szczęśliwy, jeśli wrócisz do rezydencji”. „Myślisz, że o tym nie myślałam? Oddałabym wszystko, by być z Omerem i widzieć go szczęśliwym, ale tak bardzo mnie zranili, że nie mogę tam wrócić”.
Na telefon Ayse przychodzi SMS od Cemila: „Spotkajmy się jutro. Musimy porozmawiać o Levencie i Meryem”. „Co się stało? Od kogo przyszła wiadomość?” – docieka Meryem. „Jeden sklep przysłał informację o aktualnej promocji” – odpowiada Ayse. – „Pójdę już. Nie zapomnij o tym, co ci powiedziałam”. Wkrótce do domu przychodzi Durmus. Mówi córce, że ma zacząć pracować u Tekina. Gdy ta odmawia, wpada w szał. „Nie pytałem cię, czy chcesz pracować! Nie denerwuj mnie!” – grzmi mężczyzna. „Ojcze, proszę cię, nie żądaj ode mnie czegoś takiego. Nie mogę pracować z tym człowiekiem. Sam wiesz, ile Omer wycierpiał przez niego. Jak mogłabym teraz z nim pracować?”.
„Jaki Omer?!” – krzyczy Durmus, wykręcając córce rękę. – „Czy nie wiesz, że oboje jesteśmy zawstydzeni z powodu Omera?! Nie masz w ogóle rozumu! Zamiast pracować u Tekina, ty wolisz zmywać naczynia! Zmień pracę, ty idiotko!”. „Tato, moja ręka…”. „Złamię ci ją, jeśli będę musiał!” – Durmus rzuca córkę na fotel. – „Słuchaj, daję ci tydzień. Jeśli w ciągu tygodnia nie zaczniesz pracować dla Tekina, zamknę cię w domu! Nie będziesz mogła nigdzie wyjść! Czy to jasne?!”.
Akcja przeskakuje do następnego dnia. Cemil i Ayse spotykają się na zewnątrz. „Nie znam Meryem tak dobrze jak ty, ale myślę, że oboje są bardzo dumni” – oznajmia prawnik. „Zgadza się. Znam ją wystarczająco dobrze, Meryem jest bardzo dumna” – potwierdza Ayse. „A wszystko odbija się na Omerze z powodu ich dumy i uporu. Mam świetny pomysł, jeśli mi pomożesz. Jedno romantyczne miejsce, otoczone zielenią, blisko jeziora. Pójdziesz do Meryem i przyprowadzisz ją bez ujawniania jej niczego. Ja przyprowadzę Leventa i wszystko będzie wyglądać tak, jakbyśmy spotkali się przypadkowo. Kiedy się spotkamy, będą zmuszeni ze sobą porozmawiać. Zostawimy ich samych i wtedy…”.
W następnej scenie Ayse przyprowadza Meryem w umówione miejsce. Nagle pojawia się Omer i wpada w objęcia siostry. Oboje są bardzo szczęśliwi. Kamera robi zbliżenie na stojących nieco dalej Cemila i Leventa. „Spójrz na nich” – mówi ten pierwszy. – „Są nierozłączni jak palec i paznokieć. Nic i nikt nie może ich rozdzielić”. „Ty to wszystko zaplanowałeś?” – domyśla się Levent. „Nauczyłem się tego od ciebie. Czy nie mówisz, że trzeba podejmować radykalne decyzje? To nie jest coś, co można zostawić czasowi. Myślę, że już czas poprosić o przebaczenie”.
Wkrótce Levent, Meryem, Ayse i Omer siadają przy stoliku w parku. Chłopiec pokazuje siostrze jacht, jaki dostał od Leventa. „Na pokładzie mają dobrą załogę. Nie będę więcej piratem” – oznajmia. – „Będę kapitanem!”. „I ja myślę, że powinieneś zostać kapitanem, to ci odpowiada” – mówi Meryem. – „Jeśli zostaniesz kapitanem, dostaniesz ode mnie kapelusz”. Na polanę wbiega Cemil z piłką w rękach. Levent i Omer dołączają do gry. Przyjaciółki zostają same przy stoliku. „Ayse, po co te gierki?” – pyta Meryem. – „Mogłaś powiedzieć otwarcie”.
„To nie był mój pomysł, tylko Cemila” – oznajmia córka Safiye. – „Gdybym ci powiedziała, nie poszłabyś, obie to wiemy. Spójrz na szczęście Omera. Wyglądają jak ojciec i syn. Omer topi lód w sercu mężczyzny. Gdyby to samo udało mu się zrobić z tobą…”. „Nie rozumiem.” – Meryem patrzy pytająco na przyjaciółkę. „Pomyśl trochę. Człowiek taki jak Levent przyszedł i przeprosił”. „Ayse, nie rozumiesz mnie. Pójdę na spacer, chcesz iść ze mną?”. „Nie, Meryem, to czyste powietrze ukołysało mnie do snu. Pójdź sama, jeśli poczujesz się lepiej”.
Gdy Meryem odchodzi, Cemil mówi do przyjaciela: „Bracie, nie dostaniesz znowu takiej okazji. Jest sama, idź”. Do Leventa podbiega Omer i wręcza mu zerwany z łąki kwiatek. „Jeśli dasz to mojej siostrze, pogodzicie się” – przekonuje chłopiec. „Widzisz, nawet małe dziecko wie lepiej od ciebie. Idź i porozmawiaj z nią”. Syn Ulviye dogania dziewczynę. „Musimy porozmawiać” – oznajmia. „Nie mamy o czym rozmawiać” – odpowiada Meryem. – „Przeprosiłeś mnie i poprosiłeś, żebym wróciła do rezydencji, a ja powiedziałam, że to niemożliwe. To wszystko”.
Córka Durmusa odwraca się i idzie dalej. Levent patrzy na trzymany w ręku kwiatek. Nie poddaje się i idzie dalej za Meryem. Gdy dziewczyna potyka się, ratuje ją upadkiem. Czy Meryem wybaczy Leventowi i wróci do rezydencji? Czy Durmus przekona córkę do pracy dla Tekina?