100: „Wszystkiemu, co się stało jesteś winien tylko ty! Przynosisz nam nieszczęście!” – grzmi Tahsin na Cesura. Alemdaroglu każe mu się wynosić z farmy, kiedy nagle dzwoni jego telefon z połączeniem od nieznanego numeru. „Cesur…” – pada po drugiej stronie słuchawki, a mężczyzna od razu rozpoznaje głos Suhan! „Gdzie jesteś, kochanie?! Nic ci nie jest?! Nic ci nie zrobił…?!”. „Nie, nic… Wyszedł gdzieś… Teraz go tu nie ma i nie wiem, gdzie jestem. Ale jest tu pewien mężczyzna, oddam mu telefon…”.

Suhan przekazuje komórkę farmerowi, który natrafił na nią podczas prac polowych. Mężczyzna przekazuje Cesurowi adres, gdzie kobieta jest przetrzymywana. Riza tymczasem wysiada z auta, które zatrzymał na „stopa” i pieszo zmierza w kierunku kryjówki… Suhan dziękuje rolnikowi za pomoc i zapewnia go, że otrzyma nagrodę. Nagle zjawia się Riza i z wyciągniętym pistoletem rusza w pogoń za farmerem! On jednak gubi go pośród drzew. Riza oddaje jeszcze kilka strzałów, ale z tak dużej odległości nie ma szans, by trafić. Znajduje jednak telefon, który wypadł farmerowi podczas ucieczki. Dzięki temu wie, że Suhan skontaktowała się z Cesurem. Kipiący ze wściekłości Riza wraca do kryjówki…

Cesur wraz z Tahsinem pędzą we wskazane miejsce. Alemdaroglu dzwoni do prokuratora i przekazuje mu nowe informacje. Serhat natychmiast wysyła tam swoich ludzi. „Rozczarowałaś mnie, Suhan. Odpowiesz mi za to!” – mówi Riza, wchodząc do komórki, w której przetrzymuje kobietę. W oczach ma istnego diabła. Rusza na nią jak wygłodniałe zwierze i kiedy dzielą już ich tylko centymetry… Suhan wbija w jego brzuch duży fragment szkła z rozbitej szyby!

Riza blednie z bólu, ale trzyma się na nogach. Chwyta za wbity kawał szkła i powoli wyciąga go ze swojego ciała i rozbija o podłogę. Z czoła mężczyzny płyną strugi potu… Po niedługim czasie Cesur i Tahsin lokalizują chatkę wskazaną przez farmera. Ze środka dobywa ich pełne bólu i strachu pojękiwanie Suhan! Kobieta jest zupełnie unieruchomiona! Ma dokładnie związane całe ciało, zakneblowane usta i zasłonięte oczy. Wprost w nią wymierzony jest pistolet, który wystrzeli, kiedy ktoś otworzy drzwi komórki! To pułapka zastawiona przez Rizę!

Tahsin i Cesur wchodzą do środka i powoli idą w głąb pomieszczenia. Korludag bez namysłu otwiera drzwi na końcu, choć Cesur krzyczy, by tego nie robił… Wymierzony wprost w Suhan pistolet wystrzela! Czy kobieta przeżyje?! Gdzieś w oddali Riza słyszy dźwięk padającego strzału. Mężczyzna czuje wyraźną ulgę. Trzymając się za ranę na brzuchu może uciekać dalej…

Na ekranie widzimy jedynie czarne tło i wydobywający się głos Cesura: „Gdybyśmy mogli cofnąć czas, gdybyśmy mogli zmienić ten moment, który decyduje o naszym losie… To wszystko mogłoby wyglądać zupełnie inaczej, kochanie…”. Widzimy senny obrazek, na którym następuje ponowne spotkanie Suhan i Cesura. Wszystko w nim jest tak bajecznie piękne. „Kto wie… Może gdzieś w innym miejscu, w innej rzeczywistości żyjemy w tej bajce”.

Akcja przenosi się do szpitala. Nieprzytomna Suhan leży na łóżku podłączona do aparatury. Na korytarzu Sirin mówi do Mihriban: „Po operacji nie przebudziła się, zapadła w śpiączkę…”. „A co z dzieckiem?”. „W porządku. Bogu dzięki, że nic mu się nie stało. Nie wiadomo jednak, co z nim będzie, jeżeli stan Suhan się nie poprawi… Lekarz powiedział, że może w ogóle się nie obudzić… Kazał przygotować się na najgorsze…”. Tahsin siedzi na krześle i chowa twarz w dłoniach. Ma wyrzuty sumienia. W końcu to on pociągnął za drzwi i uruchomił mechanizm…

Riza tymczasem chodzi po celi od ściany do ściany. „Jeszcze nic się nie skończyło” – mówi do siebie. – „Suhan przyjdzie i mnie uratuje… Wyciągnie mnie stąd. Powie: Mój Riza, nie zostawię cię! On nic mi nie zrobił!„. Cesur pyta prokuratora w jaki sposób udało im się schwytać Rizę. „Z poważną raną trafił do jednego z zakładów opieki medycznej. Tam personel rozpoznał go i nas powiadomili. Policjanci złapali go, gdy próbował uciekać. Wiem, że to nie złagodzi twojego cierpienia, ale teraz przynajmniej wiesz, że Riza poniesie karę…”. „Teraz już mi wszystko jedno… Nic nie ukoi mojego bólu”.

„Nie zatrzymacie mnie tutaj! Nie uwolnisz się ode mnie, Cesurze Alemdaroglu!” – krzyczy Riza. Hulja z więzienia dzwoni do Cahide. „Bardzo bałam się, że nie odbierzesz” – mówi. „Czego chcesz?”. „Cahide, ja… Słyszałam o Korhanie. Jest mi bardzo przykro. Naprawdę. Wyrazy współczucia… Nie poddawaj się. Jesteś silną kobietą. Trzymaj się miłości do córeczki. Ona da ci siłę…”. Z oczu Hulji płyną łzy. Kobieta bierze kilka wdechów i pyta: „A co z Zaferem?”. „Dobrze. Wszyscy się nim zajmują: Reyhan, Seda…”. „A ty? Ty się nim nie zajmujesz? Wiesz przecież, że on potrzebuje matki… W końcu sama chciałaś być nią dla niego… Czy w swoim sercu masz jeszcze miejsce dla Zafera?”.

Cahide zgadza się zaopiekować Zaferem. „Będę traktować go tak samo jak moją córkę” – mówi i obiecuje, że będzie przyprowadzała go na widzenia. Kiedy kończy rozmowę, wydaje jej się, że w fotelu widzi swojego nieżyjącego męża. Mihriban odwiedza syna w areszcie. Opowiada mu o ostatnich tragicznym wydarzeniach. Ma jednak nadzieję, że jeszcze wszystko wróci do normy. „Ty stąd wyjdziesz, a Suhan wyzdrowieje” – mówi. „Ale Korhan już nie wróci” – odpowiada Bulent. – „W całym moim życiu to on był jedynym przyjacielem, którego miałem. A ja nawet nie byłem na jego pogrzebie…”.

Bulent przez łzy stwierdza, że zasłużył na to, co go spotkało. „Ale oni nie zasłużyli” – mówi. – „Nawet Cesur. Kiedy ja kierowałem się nienawiścią, on po prostu chciał sprawiedliwości. Ja mu tylko w tym przeszkadzałem…”. Cesur w szpitalu nieustannie czuwa przy łóżku ukochanej. W pewnym momencie zauważa, że Suhan delikatnie się uśmiechnęła. Pełen nadziei mówi o tym lekarzowi, ale on nie podziela jego entuzjazmu…

„Obwiniasz mnie, prawda?” – pyta na szpitalnym korytarzu Tahsin Cesura, ale on nie odpowiada. „Dlaczego milczysz?”. „Nie ma o czym mówić” – odpowiada w końcu Alemdaroglu. „Jak to nie ma?! Powiedz mi: To przez ciebie! Powiedz: Gdybyś nie otworzył tych drzwi, gdybyś mnie posłuchał… Powiedz: Gdybyś mnie posłuchał to teraz Suhan by żyła… Powiedz to! No powiedz!” – wrzeszczy Korludag na cały szpital. „Nie muszę mówić. I tak twoje sumienie podpowiada ci, co bym powiedział”. Nagle przychodzi pielęgniarka i prosi Cesura do gabinetu doktora.

„Stan pani Suhan nie poprawił się ani trochę” – mówi doktor. „Jak to?! Przecież sam widziałem jak się uśmiecha…”. „Przykro mi. Musiało się panu wydawać… Konieczne jest natomiast podjęcie pilnej decyzji…”. „Decyzji? Jakiej decyzji?” – dopytuje Tahsin. Lekarz robi głęboki oddech i mówi: „W takim stanie utrzymywanie ciąży może zagrażać życiu pacjentki… Organizm w śpiączce angażuje wszystkie siły w rozwój dziecka, czym utrudnia właściwe leczenie… Jeżeli nie usuniemy ciąży, to możemy stracić Suhan”. „A jeśli usuniecie dziecko… to czy ona wyzdrowieje?” – pyta Tahsin. „Nie mogę dać na to gwarancji…”.

„Nie, ja nie chcę!” – nie zgadza się Cesur. – „Nie może pan zabić naszego dziecka… Ja wierzę… Wiem to, że dziecko w jej łonie utrzymuje ją przy życiu”. „Nie ma nic cenniejszego od życia mojej córki” – uważa Korludag. – „Proszę robić, co konieczne”. „Decyzja należy jednak do pana Cesura, jako jej męża”. Cesur wytrwale trzyma się swojego zdania. Uważa, że uda się uratować zarówno Suhan jak i ich dziecko.

Cztery miesiące później. Suhan nadal jest nieprzytomna, a Cesur jak robi to każdego dnia, czuwa przy niej. Kładzie rękę na kołdrze, która okrywa duży już brzuch. „Chciałbym dać imię naszemu dziecku” – mówi Cesur. – „Powiedzmy, że nazwiemy go… Korhan”.

Obowiązuje całkowity zakaz kopiowania streszczeń na inne strony! Za łamanie praw autorskich grozi odpowiedzialność karna.

Podobne wpisy