Złoty chłopak odcinek 137: Sultan podgląda nagiego Ferita! Poznajemy prawdziwą twarz Nukhet!

Odcinek 137 – streszczenie: Kazim wpada w szał, kiedy dowiaduje się, że Seyran zapisała się na studia. Ferit oznajmia, że to była jego decyzja, i każe teściowi nie wtrącać się w ich związek. „I nigdy więcej nie podnoś głosu na Seyran” – dodaje. – „Czy to jasne, tato Kazimie?” – Ujmuje dłoń żony i razem udają się do swojego pokoju. Dziewczyna dziękuje mężowi, że obronił ją przed ojcem. Ferit nadal jest na nią zły za to, że za jego plecami pojechała z Kaya na uniwersytet, jednak Seyran udaje się złagodzić jego emocje.

Nukhet także jest zła na syna, że zrobił coś bez skonsultowania się z nią. „Ty graj w swoją grę, a ja w swoją” – proponuje Kaya. „W jakich warunkach musiałam cię wychowywać? Podczas gdy oni żyli w dostatku, ja byłam wygnana i samotna. Moja mama zmarła przez Halisa. Twój ojciec porzucił nas z powodu tych ludzi. Wygnali mnie z dala od ojczyzny tylko dlatego, że Halis i jego rodzina tak chcieli. Nie daj Boże, żeby ich nastrój został zepsuty. Nie daj Boże, żeby inni plotkowali na ich temat. Czym zgrzeszyłam? Niczym. Dlatego nie pozwolę ci działać na własną rękę”.

„W porządku, nie pozwalaj, ale i tak zrobię po swojemu” – oświadcza Kaya. – „Będzie dobrze, jeśli ty też tak zrobisz. W końcu nasz cel jest ten sam, prawda?” – Odwraca się i opuszcza pokój matki. Udaje się do pokoju Ifakat, która namówiła go, by przekonał Seyran do podjęcia studiów. „Ferit znowu wyszedł ze wszystkiego. Wyszedł zwycięsko” – stwierdza z niezadowoleniem w głosie.

„Uspokój się, niczego nie straciliśmy” – zapewnia Ifakat. – „Tego problemu nie rozwiążemy planem ze studiami. Musimy wymyślić coś większego, nie mamy czasu do stracenia”. „O czym myślisz? Powiedz to otwarcie”. „Będziesz najbardziej szanowaną osobą w tym domu. Będziesz zarządzać wszystkim i wszystkimi, łącznie z Feritem. Staniesz się ulubieńcem i następcą Halisa-agi”. „Jak zamierzasz to osiągnąć?”. „Seyran będzie pochłonięta studiami, a co to oznacza? Że nie podaruje Halisowi-adze prawnuka, którego ten tak bardzo pragnie. Jeśli się pospieszysz, możesz dać go swojemu dziadkowi przed Feritem”.

„Kogo masz na myśli?” – pyta Kaya, uśmiechając się ironicznie na ten szalony pomysł. „Ciebie i Sunę” – pada odpowiedź, a twarz chłopaka naraz przybiera poważny wyraz. Tymczasem Sultan przynosi do sypialni małżonków czystą pościel. Podgląda nagiego Ferita, biorącego prysznic. Jest tak podekscytowana, że potyka się o stojącą na podłodze donice i przewraca. Ferit narzuca na siebie szlafrok i wychodzi z łazienki. Pomaga podnieść się byłej kochance, a następnie ją musztruje. Do pokoju wchodzi Seyran.

„Co się tu dzieje?” – pyta dziewczyna, patrząc zaskoczona na stojących obok siebie męża w szlafroku i pokojówkę. „Pani Sultan myślała, że nas nie ma, i przyszła zmienić pościel. Przewróciła się i zraniła w nogę”. „Czy nie powiedziałam ci, że nie będziesz zajmować się tym pokojem?” – przypomina Seyran podniesionym głosem. – „Zapomniałaś czy robisz to celowo?”. „Dlaczego miałabym zapomnieć? Przyszłam, bo Dicle jest chora”. „Dlaczego miałaby robić to celowo? Nie przesadzaj, jest w szoku” – mówi Ferit do żony.

„Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie to nie przekonuje” – oświadcza Seyran. – „Pani Sultan nie jest osobą, która popełniłaby taki błąd. Bardzo dobrze wie, kto i gdzie jest, czyż nie?” – Wbija w rywalkę ostre, przeszywające spojrzenie. „Przepraszam” – mówi pokojówka. – „Kiedy zobaczyłam cię na dworze, myślałam, że pan Ferit także wyszedł”. „Nie myśl. Inaczej ja też zacznę o czymś myśleć, a wtedy koniec będzie bardzo zły”. „Co próbujesz powiedzieć?”.

„Dalej, wyjdź stąd” – mówi stanowczo Seyran, wskazując na drzwi. Tymczasem Suna obserwuje siedzącego na tarasie Kayę i rozmyśla o tym, co powiedziała jej Ifakat. W końcu podchodzi do chłopaka. „Dlaczego przyszłaś?” – pyta syn Nukhet. „Chodzi o Seyran. Dziś wieczorem będziemy świętować jej przyjęcie na studia. Chcę, żebyś był razem z nami. W końcu miałeś w tym swój udział”. „Dziękuję, ale muszę odmówić. Ferit nie będzie szczęśliwy, jeśli mnie zobaczy”.

„Cóż, ja cię zapraszam, ale jeśli nie chcesz przyjść…” – mówi Suna. – „Myślę, że byłoby dobrze, gdybyś przyszedł. Poprawisz swoje relacje ze wszystkimi”. „Dobrze, przyjdę więc”. „To do zobaczenia wieczorem.” – Suna odchodzi. Na jej twarzy pojawia się subtelny uśmiech. Wydaje się, że naprawdę zaczyna coś czuć do Kayi. Akcja przenosi się do szpitalnej stołówki, gdzie Zerrin spotkała się z… Nukhet.

„Gdybym zobaczyła cię na ulicy, nie poznałabym cię” – mówi mama Pelin, ściskając się z Nukhet na powitanie. – „Jak ta odzież do ciebie pasuje. Wyglądasz zupełnie inaczej”. „Mam już tego serdecznie dość” – oznajmia mama Kayi. – „Na tych obcasach można się zabić. Moje nogi są całe obolałe”. „Przyzwyczaisz się, ale domyślam się, że nie jest to dla ciebie proste”. „Fryzura, makijaż i ubrania… To najtrudniejsza część tej gry”. „Wzięłaś sobie za cel trudne zadanie. Nie jest łatwo rozprawić się z Korhanami. Szczególnie nie jest łatwo ich do siebie przekonać. Nawet kamień pękłby na twoim miejscu”.

„Ale udało mi się zdobyć zaufanie Halisa” – oznajmia Nukhet, wyrażając uśmiechem dumę i satysfakcję z dotychczasowych dokonań. – „Teraz zarządzam rezydencją, wszystko jest tak, jak ja powiem. Nikt nie może mi się sprzeciwić. Wiesz, co ten stary dziad powiedział? Słowo Nukhet jest moim słowem. Wszystkich zamurowało, kiedy to usłyszeli”. „Chciałabym tam wtedy być i widzieć ich miny, szczególnie Ifakat”. „Ifakat jest głową węża, czystym ucieleśnieniem zła. Ale jeszcze mnie nie poznali”.

„Cokolwiek zrobisz, masz do tego prawo” – stwierdza Zerrin. – „Bardzo wiele wycierpiałaś”. „Obie wycierpiałyśmy. Mama umarła z żalu. Byłyśmy same przez te wszystkie lata. Ten dziad nie pozwolił nam przyjechać do Turcji. Gdyby choć raz zadzwonił i zapytał, co u nas, czy czegoś nie potrzebujemy. Ale nie, on tylko wysyłał pieniądze. Teraz zadzwonił nagle i powiedział, żebyśmy przyjechali”. „Najbardziej jestem zaskoczona tym, że udało ci się oszukać Halisa-agę”.

„Nie tylko jego, oszukałam wszystkich” – oznajmia z dumą w głosie Nukhet. – „W rezydencji jestem prawdziwym aniołem. A ten Kazim… nazywa mnie turkawką”. „Pan Kazim? Mówi tak do ciebie?”. „Tak. Dlaczego jesteś zaskoczona? Pokażę im, jaką turkawką jestem. Jeszcze wspominają moją matkę, ten niedźwiedź Kazim i ta wieśniaczka Hattuc. Nie odejdę z tego świata, dopóki nie doświadczą tego, co zrobili innym”. „Co mówi Kaya?”. „Co ma mówić? Jest poruszony. Myśli, że się zmieniłam, aby zadowolić Korhanów. Chce zemścić się na Korhanach i jest zły, że go powstrzymuję, ale po prostu nie chcę, żeby pobrudził sobie ręce”.

„Naprawdę mnie ciekawi, co stanie się dalej” – oznajmia Zerrin. „Przejdziemy przez to razem. Tym razem to my zwyciężymy”. W stołówce pojawia się Pelin. Także jest zaskoczona metamorfozą, jaką przeszła Nukhet. „Jak się masz?” – pyta mama Kayi. „Dobrze. Zdecydowanie lepiej niż wcześniej” – odpowiada dziewczyna. „Dzięki Bogu. Wyzdrowiejesz i razem rozwiążemy swoje problemy. Czy to dzisiaj jest ten wielki dzień?”. „Tak. Myślę, że nadszedł właściwy czas. Co o tym myślisz?”. „Popieram cię. To trudna, ale słuszna decyzja”. O czym zdecydowała Pelin? Co się dzisiaj wydarzy?