36: Durmus zostaje zaczepiony na ulicy przez dwóch drabów, którzy przypominają mu o długu, jaki musi spłacić. Puszczają go jednak wolno, jedynie słownie go upominając. Ojciec Meryem udaje się prosto do Neriman. „Siostro, jak tylko stąd wyszedłem, spotkałem dwóch mężczyzn na drodze” – opowiada. „Kim oni byli?” – pyta kobieta. „Nie wiem. Wiem tylko, że śledzą przypadkowych przechodniów. Mnie też zaczepili i omal nie straciłem głowy”. „Jakiej głowy? Powiedz mi dokładnie, co się stało”. „Wyszedłem stąd, a oni mnie dopadli. Jeden chwycił mnie za rękę, a drugi za szyję. Gdybyś to tylko zobaczyła! Ledwo udało mi się ujść z życiem”. „Czego chcieli?”. „Jak to czego? Pieniędzy”.
„Jakich pieniędzy?” – nie rozumie Neriman. „Wiesz, że przez długi czas siedziałem w więzieniu i nie mogłem pracować. Kiedy już wyszedłem, nikt nie chciał mnie zatrudnić, ponieważ jestem byłym więźniem. Wszystkie drzwi, do których zapukałem, zostały zatrzaśnięte przed moim nosem”. „Drzwi, do których zapukałeś?” – powtarza za bratem kobieta, wiedząc doskonale, że nie szukał żadnej pracy. „Tak, siostro. Co miałem zrobić? Pożyczyłem trochę pieniędzy, żebym mógł zaopiekować się domem i dziećmi. Kiedy nie miałem z czego oddać, ci ludzie złapali mnie za szyję”. „Och, co za tragedia. I co teraz zrobimy?”.
„Na pewno masz trochę pieniędzy, siostro” – mówi Durmus. – „Pozwól mi spłacić dług, a ja oddam ci, kiedy będę mógł”. „Niech pomyślę… Grałeś, prawda?!” – bardziej stwierdza, niż pyta Neriman. „Ależ nie, jakie gry? Co ja mam wspólnego z hazardem, moja siostro?”. „Posłuchaj mnie, Durmus!” – Kobieta chwyta brata za kurtkę i potrząsa nim. – „Nie dostaniesz ode mnie nawet złamanego grosza! Idź i umyj ręce tam, gdzie je zabrudziłeś. Przed tobą stoi Neriman, nikt inny! Mądra Neriman!”. „Dobrze, moja mądra siostro, źle mnie zrozumiałaś. Nie mam nic wspólnego z hazardem…”.
„Nie zatrzymuj mnie dłużej, mam dużo pracy!” – Znudzona kłamstwami brata kobieta odwraca się na pięcie i odchodzi do swojego kantorka. Akcja przenosi się do firmy, gdzie trwa specjalne zebranie zarządu i najważniejszych pracowników. „To dla mnie wielka przyjemność, że mogliśmy się spotkać” – zabiera głos Tekin. – „W kolejnych dniach będziemy mieli okazję lepiej się poznać, gdyż będziemy razem pracować. Jestem nowy w branży tekstylnej, ale myślę, że wszystkiego się nauczę i zdobędę zaufanie pana Leventa i wszystkich tu obecnych. Nie spadłem z nieba, mam doświadczenie w biznesie”.
„Co za pewność siebie” – szepcze Cemil do przyjaciela. – „Jakby od lat pracował w firmie”. „Do dzisiaj założyłem i prowadziłem wiele firm” – kontynuuje Tekin. – „Obecnie mam firmę, w której pracuję z utalentowaną młodzieżą”. Levent zagląda do raportu o nowym udziałowcu, który przygotował dla niego Cemil, i czyta w nim: „Angażuje małe dzieci do pracy. Zmusza je do żebrania i kradzieży”. Powraca pamięcią do wydarzeń w porcie, gdy zobaczył, jak Meryem i Omer uciekają z jego jachtu. Jest przekonany, że dziewczyna także jest zamieszana w ten przestępczy proceder.
„Jest kilka rzeczy, które chcemy zrobić z tą dynamiczną i utalentowaną młodzieżą” – mówi dalej Tekin, gdy nagle Levent przerywa mu, oświadczając: „Spotkanie zakończone, możecie iść”. Przy stole w sali konferencyjnej zostają Melis, Tekin, Levent i Cemil. „Co się stało, panie Levencie?” – pyta gangster. – „Wygląda na to, że doszło do jakiegoś stanu wyjątkowego. W takim razie zostawiam was w spokoju”. Tekin podnosi się i opuszcza pomieszczenie. „Levent, od początku spotkania jesteś bardzo spięty” – zauważa siostra Hulyi. – „Co się stało?”. „Możemy porozmawiać później?” – Słowa syna Ulviye brzmią bardziej jak polecenie, niż prośba.
„Dobrze” – mówi Melis i odchodzi. Levent od razu zwraca się do przyjaciela, wskazując na raport: „Nie ma przestępstwa, którego ten człowiek by nie popełnił. Wszystkie jego działania są nielegalne, a co najgorsze wykorzystuje do tego dzieci. Do tego związany jest z Omera siostrą. Kiedy zobaczyłem ją z Tekinem, wszystko stało się krystalicznie jasne”. Wkrótce do firmy przyjeżdża Hulya. Wchodzi do gabinetu, w którym znajdują się jej mąż oraz Tekin.
„Nie było cię z nami na spotkaniu” – zauważa gangster po przywitaniu się z kobietą. „Tak, chciałam zrobić sobie małą przerwę” – odpowiada Hulya. – „Uznałam to za konieczne”. „Postanowiłaś zrobić sobie przerwę, a nadal przychodzisz do firmy. Myślę, że musisz być bardzo przywiązana do tego miejsca”. „Nie nazywajmy tak tego. Powiedzmy, że to stary nawyk. O czym rozmawialiście?”. „O wszystkim po trochu. Zapytałem pana Bahadira, czy i ja mógłbym dostać tutaj swój gabinet”. „Levent na to nie pozw…” – odzywa się Bahadir, ale żona wchodzi mu w słowo: „To świetny pomysł. Nie możesz pracować bez własnego gabinetu. Jesteś teraz udziałowcem, więc należy ci się własne biuro”.
„Jak pięknie, że wszyscy dobrze się ze sobą dogadujemy” – mówi Tekin. – „W takim razie powiesz panu Leventowi o mojej prośbie, prawda?”. Bahadir nieznacznie potakuje głową. „Dobrze, nie będę zabierał wam więcej czasu. Do zobaczenia.” – Gangster opuszcza gabinet. W drzwiach mija się z Melis, która siada przy biurku obok swojej siostry i szwagra. „To wcale nie jest dobre, kochanie” – mówi Bahadir do żony. – „Powiedzieliśmy mu, że się zgadzamy, ale Levent będzie bardzo zły”.
„Nie robię niczego bez powodu” – oznajmia Hulya. – „Istnieje powód, dla którego się zgodziłam”. „O co chodzi?” – docieka Melis. „Tekin poprosił o własny gabinet. Pomyślałam, że dobrze będzie mieć go na oku i monitorować go”. „Jeśli z tego powodu się zgodziłaś, to naprawdę dobrze pomyślałaś” – chwali Bahadir. „Dobrze, ale Levent ani trochę nie lubi tego faceta” – stwierdza Melis. „Skąd wiesz?”. „Myślę, że dla wszystkich jest to jasne. Pokazał to otwarcie na spotkaniu”. „Masz rację. Zapomnimy zatem o jego prośbie”.
„Nie zapomnimy!” – mówi stanowczo Hulya. – „Tekin ma otrzymać swój gabinet. Wiesz, co mówią, kochanie, nieprzyjaciół zawsze należy trzymać blisko siebie”. Akcja przenosi się baraku, gdzie nadal przebywa Durmus. Gdy przyjeżdża Tekin, kieruje na niego pytające spojrzenie. „Mam jedną prośbę” – oznajmia ojciec Meryem. „Powiedziałem mu, żeby nie czekał na próżno, ale mnie nie posłuchał” – mówi stojący obok Dogan. „Poczekaj, niech powie” – zgadza się gangster.
„Szefie, wiesz, że byłem w więzieniu i nie mogłem od razu znaleźć pracy” – mówi Durmus. – „Cóż, musiałem pożyczyć pieniądze, a teraz ci ludzie depczą mi po piętach. Może mógłbyś mi trochę pomóc… Obiecuję, że będę pracował i zwrócę pieniądze. Pomóżmy sobie trochę. Wiesz, że zawsze spłacamy nasze długi. Meryem spłacała swój dług każdym groszem, który zarobiła”. „Dobrze, rozumiem cię.” – Tekin wyciąga plik banknotów i przekazuje je Durmusowi. Neriman, która właśnie wyszła na zewnątrz, jest w ciężkim szoku. – „Czy to wystarczy?”. „Oczywiście, że wystarczy. To nawet więcej, niż potrzebuję. Dziękuję ci, szefie!” – Rozradowany Tekin w podskokach opuszcza barak.
Akcja wraca do firmy. Cemil odbiera telefon od swojej mamy. „Jak się masz, synu? Jesteś wolny?” – pyta kobieta po drugiej stronie. „Czy mógłbym nie być wolny, kiedy do mnie dzwonisz, mamusiu?”. „Właśnie rozmawiałam z ciocią Murside”. „Kim jest ciocia Murside?”. „To nasza sąsiadka z domu letniskowego. Miała córkę Sibel, pamiętasz?”. „Tak, oczywiście. Przypominam sobie”. „Nie przypominaj sobie, tylko idź i poznaj ją”. „Dlaczego miałbym to zrobić?”. „Posłuchaj mnie, dziewczyna pracuje teraz w aptece. Otworzyła własny biznes niedaleko was. Jest stworzona dla ciebie, mój Cemilu. Jest też bardzo piękna, wiesz?”.
„Nie wiem, mamo. Nie chcę wiedzieć” – odpowiada Cemil. „Sibel jest jak kropla czystej wody, jest piękna jak księżyc” – zachwala dziewczynę kobieta. „Mamo, naprawdę mnie to nie interesuje”. „Rozumiem, chcesz znowu zignorować tak świetną okazję. W takim razie przyjdę i sama zapoznam was ze sobą”. „To niemożliwe, mamo. Ponieważ… Ponieważ już mam dziewczynę”. „Naprawdę? Dlaczego mi nie powiedziałeś? Jak długo jesteście razem? Kim ona jest? Co robi? Kim są jej rodzice?”. „Mamo, czy możemy porozmawiać o tym później?”. „Możemy, oczywiście, ale chcę zobaczyć jej zdjęcie. Wyślij mi jak najszybciej, rozłączam się”.
„Co mam teraz zrobić?” – zachodzi w głowę Cemil. – „Czyją fotografię jej wysłać?”. Kamera przenosi się do gabinetu Leventa. Hulya intensywnie przeszukuje biurko mężczyzny. Gdy znajduje interesujący ją dokument, chowa go szybko do torebki. Nie wie, że zza drzwi obserwuje ją siostra. „Co ona robi? Co właśnie zabrała?” – pyta w myślach Melis, po czym wchodzi do środka. – „Co tutaj robisz, siostro?”. „Nic, szukałam Leventa” – odpowiada zmieszana Hulya. – „Kiedy przyszłaś?”. „Właśnie teraz. A kiedy miałam przyjść?”. „Nieważne. Muszę iść, do zobaczenia.” – Żona Bahadira w pośpiechu opuszcza gabinet. „Co znowu kombinujesz, siostro?” – mówi do siebie Melis.
Akcja przenosi się do rezydencji. Meryem zauważa nieodebrane połączenia od ojca i oddzwania do niego. „Tato, telefon mi się wyłączył i nie widziałam, że dzwoniłeś” – mówi do słuchawki. – „Czy coś się stało?”. „Stało się! Nie tylko coś, ale bardzo dużo!” – grzmi Durmus. – „Ale nie ma szans, żeby się do ciebie dobić!”. „Tato, powiedziałam ci, że nie widziałam. Co się stało? Mam nadzieję, że nic złego”. „Córko, twojego ojca prawie zabili, a ty o niczym nie masz pojęcia!”. „Jak to? Kto i dlaczego chciał cię zabić?”. „Zostaw to teraz. Siostra nawet nie chciała na mnie spojrzeć, tylko jeden Tekin przyszedł mi z pomocą”.
„Tekin?” – pyta z wyraźnym niezadowoleniem w głosie Meryem. „Tak! Nieznajomy pomógł mi bardziej od własnej siostry, a tobie się to nie podoba!” – odpowiada Durmus. „Dlaczego to robisz, tato? Dlaczego znowu angażujesz się w sprawy z tym człowiekiem? Ile pożyczyłeś? Tato, powiedz mi, ile pożyczyłeś? Halo, tato? Rozłączył się”. Meryem chce opuścić kuchnię, ale zatrzymuje ją Asli i podaje jej tacę z kawą. „Zanieś to panu Leventowi” – rozkazuje.
Meryem udaje się z kawą do pokoju Leventa. Gdy jest obok mężczyzny, nagle rozbrzmiewa dzwonek jej telefonu. „Przepraszam, zapomniałam wyciszyć dźwięki” – mówi i sięga szybko do kieszeni. Telefon wyślizguje jej się z ręki i upada na kanapę obok Leventa. Ten podnosi go i zerka na ekran, na którym wyświetlone jest imię Tekina. Złość wyraźnie w nim narasta, ale nic nie mówi, tylko oddaje komórkę dziewczynie, która od razu odchodzi.
„Jakiego rodzaju związek jest między wami?” – zachodzi w głowę Levent. – „Zdemaskuję cię, zobaczysz. Tylko poczekaj!”. Kamera przenosi się do kuchni, gdzie właśnie wróciła Meryem. Dzwonek jej telefonu ponownie rozbrzmiewa. „Pani Meryem, co za miła niespodzianka” – mówi Tekin po drugiej stronie. „Możesz mi powiedzieć, ile pieniędzy pożyczył od ciebie mój ojciec?” – pyta córka Durmusa. „Co się stało? Chcesz mi je zwrócić?”. „Chcę! Powiedz tylko, ile?”. „Mówisz, że zwrócisz, ale jak zamierzasz to zrobić?”. „Właśnie dostałam trochę pieniędzy, a jeśli to konieczne, mogę podjąć całą pensję. Przyjdę do ciebie i zwrócę dług mojego ojca”.
Meryem ponownie udaje się do pokoju Leventa. „Przepraszam, czy mogę wyjść na godzinę lub dwie?” – pyta nieśmiało. „Dlaczego?” – docieka mężczyzna. „To prywatna sprawa. Gdyby to nie było ważne, nie zostawiłabym brata samego”. „Dobrze, możesz wyjść”. „Bardzo dziękuję”. „I ja właśnie wychodzę. Mogę cię zawieźć, jeśli chcesz”. „Nie ma potrzeby, pójdę sama. Dziękuję”. Akcja przenosi się do firmy. Cemil przegląda w Internecie zdjęcia dziewczyn. Zastanawia się, które z nich wysłać do mamy. Do gabinetu wchodzi Ayse i kieruje zaskoczone spojrzenie na ekran komputera swojego szefa.
„Jeśli jesteś zajęty, mogę przyjść później” – mówi zmieszana asystentka. „Jestem zajęty tymi tutaj” – odpowiada mężczyzna, wskazując na ekran. „Naprawdę? Jak pięknie…”. „Nie rozumiem?”. „Mówię, że te dziewczyny są bardzo piękne”. „Jak myślisz, która z nich jest najpiękniejsza? Wybacz mi, wiem, że to głupie pytanie. Muszę wysłać mojej mamie fotografię dziewczyny, ale to nie takie proste. Musi być piękna, a zarazem przekonująca.” – Cemil mierzy swoją asystentkę wzrokiem i nagle wpada na pomysł. Podnosi się, staje obok niej i wyciąga przed siebie telefon z włączonym aparatem do selfie.
„Uśmiechnij się” – prosi mężczyzna, a następnie robi zdjęcie sobie i Ayse. „Co się dzieje? Nic z tego nie rozumiem” – mówi zdezorientowana przyjaciółka Meryem. „Musiałem powiedzieć mamie, że mam dziewczynę, a ona poprosiła mnie, bym wysłał jej zdjęcie. Mogę wysłać twoje?”. „Chwileczkę. Dlaczego okłamałeś swoją mamę?”. „Moja mama co sekundę dzwoni do mnie z informacją, że znalazła dla mnie dziewczynę. Naprawdę chce, żebym się ożenił. Kiedy zobaczyłem, że nie ma ratunku, powiedziałem jej, że mam już dziewczynę”. „Więc chcesz jej powiedzieć, że jesteśmy razem? My dwoje?”.
„Tak. Wiem, że to niezbyt miłe, ale moja mama mnie do tego zmusiła” – tłumaczy Cemil. „Ale jak to teraz będzie? To znaczy wiem, że ty też mi pomogłeś, ale…”. „Ayse, w porządku. Nie musisz mi pomagać tylko dlatego, że ja pomogłem tobie. Rozwiążę to.” – Mężczyzna wraca do przeglądania zdjęć w Internecie. „Pomogę panu, panie Cemilu” – zgadza się nieoczekiwanie dziewczyna. „Naprawdę?”. „Tak. To w końcu tylko jedno zdjęcie, prawda?”. „Dziękuję ci, Ayse. Nigdy ci tego nie zapomnę. Nawiasem mówiąc, moja mama będzie tobą zachwycona”. Czy historia faktycznie skończy się tylko na jednym zdjęciu? A może Cemil i Ayse naprawdę będą razem? Może dziewczyna właśnie na to liczy, zgadzając się na udział w intrydze?